|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
farfocel
Nowicjusz
Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 9:32, 16 Kwi 2009 Temat postu: BONO |
|
|
Witam, dołączyłam do was kilka dni temu, gdy okazało się, że mój pies ma "neoplasma malignum".
Kim jest Bono? To najdelikatniejszy, stosunkowo niewielkich rozmiarów rottweilerek (33kg), którego przygarnęliśmy pod swój dach, po jego długiej tułaczce ze schroniska, potem z różnych rąk do rąk, z bardzo zaawansowaną nosówką. Ważył 20 kg, nie widać mu było oczu, sama skóra i kość. Pies po podaniu interferonu i dzięki moim naleśnikom (uwielbia!) wreszcie stanął na nogi. Miało to miejsce 3 lata temu dokładnie o tej porze roku. Nie wiemy zatem ile ma lat, ale podejrzewamy, że minimum 7. Przez ten czas raz nam zachorował na drogi moczowe, i jak do tej pory nigdy więcej. Zaniepokoił nas u niego (dwa miesiące temu) ból w okolicy podgardla. Na lekkie pociągnięcie smyczy reagował piskiem. Udaliśmy się do lekarza, który po wynikach RTG, USG, morfologii stwierdził, że ma podwyższoną temp.(39,6) oraz amylazę i dużego migdała. Wszystkie pozostałe wyniki wydały mu się bardzo dobre. Dostał jakiś steryd, glukozę przez kilka dni, kilka zastrzyków i przez następny dzień było cudnie! Pies ożył! Jakby nigdy nic mu nie było! A trzeciego dnia z rana wycie. I znów do wet., który rozłożył ręce. Poszukaliśmy pomocy u innego. Z początku dostawał antybiotyki i przeciwbólowe. Szybko okazało się, że przeciwbólowe są konieczne codziennie. Zrobiliśmy biopsję...
Cytuję, co opisano w wyniku:
"Cellulae neoplazmaticae-neoplasma malignum
Rozmazy częściowo grube, częściowo zaś cytolotycznie uszkodzone. Definitywne ustalenie nowotworu nie jest możliwe (szczególnie wobec braku jakichkolwiek danych klinicznych). Obraz sugeruje w pierwszym rzędzie raka, ale pozostawia w kręgu diagnostyki różnicowej również rozrosty nowotworowe innych linii komórkowych (histiocyta, melanocyta-melanoma)."
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez farfocel dnia Pią 19:28, 17 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Wojtek
Gaduła
Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 9:55, 16 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Witaj,
napisz prosze skad jestes - najlepszym w Polsce onkologiem jest dr Dariusz Jagielski i najlepiej byloby gdyby to on wykonal badania i postawil diagnoze - przyjmuje w Warszawie w Klinice Malych Zwierzat na SGGW oraz na Bialobrzeskiej - kliknij tutaj http://www.psichloniak.fora.pl/wazne-adresy,6/gdzie-mozna-uzyskac-konsultacje-i-fachowa-pomoc,7.html.
Co do doktora Hildebranda to doszly mnie sluchy, ze on wyemigrowal.
Niestety trafiaja sie lekarze, ktorzy tylko chcieliby byc onkologami :( Z tego co napisalas nie wynika, zeby byla zrobiona biopsja a to jest podstawowe badanie w sprawach onkologicznych. Srobuj sie umowic jak najszybciej do dr Jagielskiego.
Trzymam kciuki aby to nie bylo to co zostalo stwierdzone w przedstawionym przez Ciebie wyniku badania.
pozdrawiamy
Wojtek & Yolka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
farfocel
Nowicjusz
Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 9:58, 16 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Z Krakowa, w sumie czy do Warszawy, czy do Wrocławia wszystko jedno. Ale jak tylko uda nam się tam dodzwonić, to umówię nas na wizytę. Dziękuję.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wojtek
Gaduła
Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 10:31, 16 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Dodam tylko, ze jesli juz bedziecie jechac do dr Jagielskiego to dobrze, zeby pies byl na czczo - raczej na 100% bedzie pobierana krew i robione USG brzucha oraz RTG klatki i brzucha. Chyba, ze macie juz te badania zrobione i sa w miare swieze.
Daj znac jak sie juz umowicie
pozdrawiamy
Wojtek & Yolka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
farfocel
Nowicjusz
Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:20, 16 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
oto moje czworonożne szczęście
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agata
Gaduła
Dołączył: 22 Cze 2008
Posty: 1017
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: plock Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:26, 16 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
witaj...
Wrocław też jak najbardziej wchodzi w gre tam też jest dobry specjalista ale widze,że już małe rozeznanie w temacie zrobiłeś:)bardzo dobrze!!!
z sterydami tak jest,że hamują rozwój choroby i pieski ogólnie lepiej się czują.Umow sie jak najszybciej a my czekamy na wieści i trzymamy mocno kciuki...taka śliczna psinka...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
farfocel
Nowicjusz
Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:06, 16 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
dr Hildebrand nigdzie nie wyjechał (Bogu dzięki!)
Jest w gabinecie od poniedziałku do piątku w godzinach od 9.00-15.00. Krótko, tymbardziej, że trzeba tam jechać i czekać w kolejce (nie ma wcześniejszej rejestracji).
No cóż, czas goni, trzeba działać. Nie oddam Bono tak łatwo w ręce tego nowo(po)twora!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karpacia
Uczestnik
Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 16:27, 16 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Piękny ten psiak Twój...! Trzymam kciuki, napisz jak już będziecie po wizycie ... Pozdrowienia!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Karpacia dnia Czw 16:27, 16 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
farfocel
Nowicjusz
Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:11, 16 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Bono czuje się całkiem nieźle (biorąc pod uwagę jego samopoczucie w ostatnim czasie). Są zmiany w jego "stylu życia": nie jest łakomy (a wmiatał niegdyś wszystko i w każdych ilościach), dużo pije=dużo sika, unika też słońca, które kiedyś uwielbiał.
Po pierwszym zastrzyku, dziś w nocy obudził nas potwornie głośny marsz jego kiszek.
A tak a propos - co decyduje o tym, czy psina otrzyma chemię czy steryd? Co lepsze? Jestem zupełnie zdezorientowana.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez farfocel dnia Czw 21:12, 16 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ania
Uczestnik
Dołączył: 11 Mar 2008
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 8:52, 17 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Witaj,
przede wszystkim z własnego doświadczenia mogę napisać, że dr Hildebrand z Wrocławia jest znakomitym specjalistą. To był pierwszy weterynarz, którego nasza sunia się nie bała. W klinice była wyjątkowo spokojna i z ufnością poddawała się wszystkim zabiegom.
Co do leczenia sterydami lub chemią. Najpierw musi być postawiona konkretna diagnoza. Czy to jest nowotwór i jaki i jeżeli tak to o jakim stopniu złośliwości. Przy nowotworach łagodnych lub o niskim stopniu złośliwości można psu podawać tylko sterydy. Przy złośliwych najlepsza jest chemia - daje dużo większe szanse na remisję.
Przeczytałam Twojego maila i to co mnie zastanowiło, to to że napisałaś, że przy pociągnięciu smyczą psiak piszczał bo go bolało. Podobno węzły zmienione nowotworowo nie bolą...
Faktycznie, przed wizytą pies powinien być na czczo. Napewno będzie miał robioną morfologię, biochemię, usg jamy brzusznej, być może ponownie biopsję (jeżeli wyniki będą niejednoznaczne).
Pozdrawiam
Ania
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jola
Gaduła
Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:32, 17 Kwi 2009 Temat postu: Jola |
|
|
Witaj-choć smutno mi bardzo :cry: Następny piesek chory :cry:
Ania ma rację-nowotwory w węzłach nie bolą-naszej suni p.dr macał i porządnie badał i nawet nie pisnęla. Zaś podnosiła głowę do góry jak spała ,szybko się męczyła i dyszała.
Mam nadzieję że u Ciebie może być stan zapalny -a to już chyba lepiej by było -bo uleczalny.
Najważniejsze to kpl. wyników,biobsja i diagnoza-i dopiero leczenie.
Trzymamy kciuki-kochany i piękny ten Wasz piesio
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
farfocel
Nowicjusz
Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:18, 17 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Koledzy(Koleżanki)-ale z czym ja mam polemizować? Wyniki biopsji są jasne. Mam zrobić jeszcze jedną? Wybieramy się do Wrocka za dwa tygodnie w piątek, wcześniej nie damy rady. Mam nadzieję, że Dr nas przyjmie. I jeśli już to zrobi (daj Boże), to on będzie robił kolejną biopsję? A wyniki? Przecież na to się czeka conajmniej dzień. To może tu zrobię jeszcze jedną, będzie miał na bieżąco. Chciałabym być dobrze przygotowana na tę wizytę. Weźmiemy ze sobą wszystkie dotychczasowo zrobione wyniki badań, negatywy RTG. Jeśli to nie będzie rak, to wrócę z tego Wrocka piechotą!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ania
Uczestnik
Dołączył: 11 Mar 2008
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:30, 18 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
U nas było tak, że biopsję robiliśmy w Gdańsku i dr Hildebrand uznał, że wyniki są jednoznaczne i nie trzeba było ich powtarzać. Ale u nas w skrócie zapis biopsji wyglądał tak: "obraz cytologiczny przemawia za obecnością chłoniaka, prawdopodobnie z grupy o wyższej złośliwosci". Ale czasami jest tak, że jeżeli są jakieś wątpliwosci to robi się biopsję drugi raz lub wycina węzeł chłonny do badania histopatologicznego. W opisie, który napisałaś był zapis, że jednoznacznie nie można stwierdzić, że to nowotwór, więc tylko dlatego może trzeba będzie zrobić jeszcze dodatkowe badania. Jeżeli tak dr napewno to zrobi, żeby postawić właściwą diagnozę i jak najlepiej ustawić leczenie.
Ponieważ ja do Wrocławia miałam kawałek drogi, to przed wizytą przesłałam dr Hildebrandowi wyniki badań krwi i biopsji, żeby w razie potrzeby coś jeszcze zrobić na miejscu, żeby jak najszybciej można było podać chemię. Niestety przy chloniakach złośliwych nie ma czasu na czekanie. To co Ci mogę doradzić, to żebyw lecznicy być jak najwcześniej, bo niestety kolejki są spore i faktycznie nie ma rejestracji. Jeżeli miałabyś jakieś pytania to napisz, proszę. W miarę możliwości postaram się pomóc.
Pozdrawiam
Ania
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
farfocel
Nowicjusz
Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:54, 24 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
dawno nas tu nie było, ale wynika to z braku dobrych wieści, a tylko nimi wolałabym się tutaj dzielić. Co u nas? Bonciu słabnie. Je dużo choć schudł 3 kg. Dostaje to, co dotychczas, czyli encorton z endoxanem i jakiś lek na wydolność oddechową. Nie chce wstawać z miejsca, popuszcza pod siebie. Podnoszenie sprawia mu ból, ale po wstaniu na tylne nóżki (które zawsze miał słabsze od przednich-lata temu usłyszeliśmy już, że ma początki dysplazji) chodzi, a nawet podbiegnie w obronie swojej miski, przed zabierającym się do niej kotem. Po schodach, z których musi zejść (na szczęście to tylko jedno piętro) schodzi bardzo powoli i z przerwami na oddech. Kupka ok. ładna
Powoli próbujemy oswoić się z myślą o pozwoleniu mu odejść. Mój mąż godzi się z tym łatwiej niż ja. Wciąż mam wrażenie, że dopóki mamy problem tylko z podnoszeniem się psa i jego zadyszką- nie jest najgorzej. Próbuję zaaranżować najbardziej godne pożegnanie i pochówek, by było najpiękniejsze, takie, jakie sama chciałabym mieć...i nie jest to dla mnie takie straszne- sam fakt jego odejścia. Najgorszą dla mnie rzeczą jest ta nieogarnięta przeze mnie pustka jaka po nim z całą pewnością pozostanie. Pewnie będę się budzić by wyprowadzić go przed pracą na spacer, już nigdy nie odwiedzę mięsnego...Ale jestem wdzięczna, ze dane jest nam trochę więcej czasu na pogodzenie się z tym. Choć zawsze będzie się wydawać, ze za mało, że za szybko, że zbyt wcześnie. Tak krótko był z nami. A teraz wybaczcie, ale idę się do niego poprzytulać , każda chwila z nim jest od paru miesięcy na wagę złota
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mala_czarna
Moderator
Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 6:30, 25 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
farfocel napisał: |
Powoli próbujemy oswoić się z myślą o pozwoleniu mu odejść. Mój mąż godzi się z tym łatwiej niż ja. Wciąż mam wrażenie, że dopóki mamy problem tylko z podnoszeniem się psa i jego zadyszką- nie jest najgorzej. Próbuję zaaranżować najbardziej godne pożegnanie i pochówek, by było najpiękniejsze, takie, jakie sama chciałabym mieć...i nie jest to dla mnie takie straszne- sam fakt jego odejścia. Najgorszą dla mnie rzeczą jest ta nieogarnięta przeze mnie pustka jaka po nim z całą pewnością pozostanie. Pewnie będę się budzić by wyprowadzić go przed pracą na spacer, już nigdy nie odwiedzę mięsnego...Ale jestem wdzięczna, ze dane jest nam trochę więcej czasu na pogodzenie się z tym. Choć zawsze będzie się wydawać, ze za mało, że za szybko, że zbyt wcześnie. Tak krótko był z nami. A teraz wybaczcie, ale idę się do niego poprzytulać , każda chwila z nim jest od paru miesięcy na wagę złota |
To pewnie bardzo brutalnie zabrzmi, ale na śmierć ukochanego zwierzątka nigdy nie jesteśmy gotowi. Ja niby też byłam na to od wielu tygodni "gotowa", rozważałam wszystkie możliwe scenariusze, wiedziałam, że jak nadejdzie ten ostateczny moment to nie pozwolę jej męczyć, ale to już tak chyba jest, że rozum mówi nam zupełnie co innego niż serce :cry:
Pustka jest porażająca, taka ostateczna. To jest coś, czego już nigdy nie zmienimy. Może i to prawda, że czas leczy rany, ale mnie się jednak wydaje, że sa takie rany, których nic już nie zaleczy. Ból stopniowo mija, ale nigdy do końca. I to jest najgorsze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|