|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Fender
Gaduła
Dołączył: 18 Kwi 2008
Posty: 604
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:03, 18 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
co do Gagarina i tego podania chemii bez informacji dla wlasciciela psa proponuje napisac do Etyki Zawodowej Lekarzy, w googlach by trzeba poszukac gdzie, bo ten lekarz szkodzi zwierzakom i naraza ludzi
ciesze sie, ze moglam pomoc z info o tym ranigascie
co do chemii, to moglabym Ci pozyczyc klatke wystawowa dla psa, golden powinen wejsc i w ten sposob ograniczyc kontakt psa z dzieckiem, wydzielic suni miejsce w domu.
moje doswiadczenia sa takie, ze psa chorego nie oddalabym nikomu pod opieke, posune sie do stwierdzenia, ze gdybym ja i moja najblizsza rodzina nie moglibysmy sie nim zajac, to zdecydowalabym sie na eutanazje. to bardzo okrutne co pisze, ale przy chemii zwierzak musi wiedziec ze dostaje najlepsza opieke od kochajacych go osob.
Nasz Fender przed choroba, a wlasciwie przed leczeniem rzadko sie przytulal do nas, a podczas wielu godzin siedzenia w lecznicy, walczenia o jego zycie w domu stal sie psiakiem, ktory jest z nami bardzo blisko, tuli sie, szuka naszej obecnosci.
nie wiem na co jest chore dziecko w Waszej rodzinie, wiem ze musicie naprawde chciec zawalczyc o psiaka
sadze, ze szukanie opieki a la adopcyjna dla zwierzaka z chloniakiem jest zwyczajnie nie fair dla osoby, ktora mialaby za zycie tego zwierzaka przejac odpowiedzialnosc, zadne pieniadze nie wynagrodza tego co sie przezywa podczas leczenia, nie umiem Ci napisac tego delikatniej
bylam wiele razy domem adopcyjnym dla kotow, psow zanim Fender zaczal chorowac, nie udalo nam sie uratowac jednej suni ze schroniska i czterech kociakow, walke o nie nadal pamietam, emocje chociaz to nie byly docelowo moje zwierzeta, ja je ratowalam dla przyszlych nieznanych mi nawet wlascicieli, ktorzy mieli kiedys w przyszlosci je adoptowac. to byly operacje, transfuzje, zdobywanie krwi w Warszawie od innych kotow (zanim powstal bank krwi), jezdzenie dwa razy dziennie do weta (pracujac zawodowo caly czas).
moze sie tez okazac, ze Wasza sunia po ktorejs chemii bedzie miala problem ze wstaniem, nie musi ale moze, czy wtedy dziadek albo ciocia ja wyniosa na siku? zaniosa do lecznicy? widzialam na bialobrzeskiej wnoszone na kocach psiaki, widzialam ten wysilek starszych ludzi i ich walke. moj Fender wazyl podczas leczenia ok 14kg, czyli sama moglam go zaniesc, ale goldenka wazy pewnie min 25kg
przemysl moja oferte o klatce i daj znac na PW, przepraszam ale sie musialam rozpisac
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
JOLA
Gość
|
Wysłany: Pią 15:35, 18 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Ja również i moje córki są tego samego zdania!!!!
Szczerze jak przeczytałam ten post jak Ewa szuka kogoś "zwariowanego na punkcie psów" do opieki pomyślałam ... to lepiej niech uśpi a nie psa będzie męczyć.... wielką krzywdę mu zrobi jak w chorobie będzie z obcymi
Zwierzęta to też istoty żywe i jak biorę do domu,traktuję jak członka rodziny...nikt nam nie zapewni że będą zawsze zdrowe,że nie będzie z nimi problemu i td One nie prosiły się same do nas, to my zadecydowaliśmy za nie ,że będą z nami i niestety musimy wziąć pelną odpowiedzialność za nie na dobre i złe.Tak postępują odpowiedzialni ludzie!!!!!!!.
Nigdy byśmy nie oddali suni!!!! a w szczególności w chorobie.!!!!!
Musicie poszukać rozwiązania w środku w domu ,pośród Was a nie wyrzucać problem za drzwi!!!!!
Do dzisiaj pogardzam znajomymi co uśpili psa bo wnuczek miał alergię...co pisałam.
Zawsze myślę,że to człowiek jest najbardziej humanitarną istotą tej Ziemi,
że to właśne On może najlepiej wszystko zorganizować i rozwiązać każdy problem.
Zyczę Wam tego i dla Temidki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cleosia
Bywalec
Dołączył: 11 Cze 2008
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:46, 18 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Dacie rade napewno musi byc jakies wyjscie. faktem jest ze Cleosia kiedy dostala pierwsza i ostatnia chemie siedzialam z nia calowalam po pysiu tulilam, kochalam i nadal kocham jak dziecko....napewno znajdziecie wyjscie..jesli mieszkacie w dwoch pokojach to zapewnijcie siostrzyczce odzielne miejsce od psiaka...po chemii nie bedzie zapewne dziko rozbrykany wiec wystarczy mu kawalek podlogi..a klatka fenderka bylaby idealnym rozwiazaniem.
Wierze ze skoro podjeliscie chec i trud przywiezienia Temidki do najlepszych specjalistow uda wam sie zorgsnizowac zycie troszka inaczej na tak naprawde nie dlugi czas.
Trzymajcie sie cieplo
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fender
Gaduła
Dołączył: 18 Kwi 2008
Posty: 604
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:27, 18 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
nie czekajcie z chemia, zmniejszacie suni szanse na wyzdrowienie
trzymam kciuki za najlepsze decyzje, bo walczyc warto, chociaz walka jest trudna i wymagajaca szczegolnie emocjonalnie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Temidium
Gość
|
Wysłany: Pią 22:12, 18 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Witajcie,
Ponownie przepraszam za zwłokę z odpowiedziami, ale znowu nie miałam czasu siąść do komputera. Teraz też marzę tylko o tym, żeby się położyć, więc nie będę odpowiadała po kolei na każdy post tylko napiszę ogólnie co i jak...
Mieszkamy w domu z ogródkiem. Teoretycznie jest więc możlwość odizolowania Temidy. W praktyce dom nie jest mój tylko moich rodziców i decyzja nie należy do mnie, ale również do nich. Moja siostra jest po 6 operacjach, urodziła się z bardzo ciężką wadą i przez 2 lata nie wiodła normalnego życia- do tej pory wszyscy na nią dmuchają i chcuchają, tym bardziej, że pozostały groźne ataki po jej chorobie, które niewiadomo kiedy mogą się objawić. Mogę próbować przekonywać rodziców do zmiany decyzji i prosić o rozważenie przeznaczenia oddzielnego pokoju dla Temidki, jednakże z ich nastawieniem i po ich doświadczeniach nie sądzę, żeby na to się zgodzili. Jeżeli chodzi o wpływ chemii to jest to bezpłodność, przy ludziach narażonych na nowotwór (a tak jest w naszej rodzinie) ew. zachorowanie, i inne zmiany trwałe w organizmie o których w tym momencie nie będę sie rozpisywać, bo nie mam takiej wiedzy.
Ktoś pisał, że studiuje medycynę i nie boi się przytulać psiaka - bardzo dobrze, ale proszę nie wymagać tego samego od innych, dla jedynch to naturalne, dla innych nieodpowiedzialne.
Jak już powiedziałam, to nie ja jestem osobą decydującą - nie mam chociażby środków na leczenie Temidy i wszystko jest zależne od moich rodziców - a od nich usłyszałam, żeby szukać kogoś, kto mógłby ewentualnie pomóc. Dziękuję, że o nas myślicie i próbujecie wykombinować różne wyjścia z tej sytuacji, ale jasno powiedziano mi jakie są warunki leczenia Temi. Ja sama nie mam zbyt najlepszych kontaktów z rodzicami, więc mimo najlepszych chęci dużo nie mogę zrobić
Aha jeszcze tylko miałabym prośbę do Joli, aby darowała sobie swoje wywody i jeżeli jedyne co chce osiągnąć to rozładowanie swojej frustracji, to niech to robi gdzie indziej, bo ja już bez jej "uprzejmych" uwag jestem zupełnie psychicznie załamana.
Dla uściślenia - doskonale zdaje sobie sprawę, że zwierzęta to istoty żywe i bierze się za nie odpowiedzialność. I naprawdę nie życzę Ci droga Jolu abyś musiała podejmować "odpowiedzialną" decyzję w takiej sytuacji jak nasza - i nie chodzi mi tu bynajmniej o zdrowie Temi, ale o sytuacje rodzinną i całą resztę, o której nie masz zielonego pojęcia, więc bardzo łatwo ci pisać, że czegoś byś "nigdy" nie zrobiła. Tak czy siak, nie życzę sobie tego typu uwag i sugerowania mi jaka to ja i moja rodzina nie jesteśmy,gdyż takie insynuacje zwyczajnie w świecie mnie obrażają.
Wracając do sprawy - będę w każdym razie próbowała jeszcze przekonywać... Z Temi cały czas OK - tylko guzki się powiększyły nieznacznie
Pozdrawiam
ewa i temida
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fender
Gaduła
Dołączył: 18 Kwi 2008
Posty: 604
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:31, 18 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
nie powinnas sie obrazac, bo nikt z nas nie ma zamiaru Cie atakowac, tutaj sie dzielimy naszymi przezyciami i spostrzezeniami
chloniak to tak ciezka choroba zwiazana z masa bardzo smutnych emocji, ze nie podejrzewam, zeby ktos chcial tutaj oceniac decyzje Twoja lub Twojej rodziny, nie mamy nawet do tego prawa, tylko komentujemy to czego mozesz na pierwszy rzut oka nie zauwazac (stad moje komentarze do oddania chorego psa komus)
ja napisalam czego bym nie zrobila i mam nadzieje, ze rozumiesz dlaczego bym w danej sytuacji czegos nie zrobila, pisalam o swoich przemysleniach
chyba nikt z nas nie ma cudownego pomyslu jak Wam pomoc, pewnie sami sie nad tym glowkujecie
mimo, ze nie jestem fanem dzieci i mam swira na punkcie psiakow, to w zyciu musi byc wazniejsze zycie czlowieka niz psa, wiec musicie wybrac zdrowie dziewczynki nad zdrowie psa, my sie tylko tutaj zastanawiamy jak ewentualnie i czy w ogole mozna sprobowac w tej sytuacji zawalczyc o pozostanie psa u Was
koszty leczenia tez sa duze, tego nikt tutaj nie bedzie negowal na tym forum
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Temdiium
Gość
|
Wysłany: Sob 7:51, 19 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Fender - nie miałam pretensji do Ciebie. Widzę, że wszyscy tutaj starają się pomóc, my również rozważamy wiele możliwości, natomiast nie przychodzi to łatwo...
Wiem, że nikt mnie tu nie atakuje, jednakże trudno mi nie było odebrać, jako ataku, tego:
"Zwierzęta to też istoty żywe i jak biorę do domu,traktuję jak członka rodziny...nikt nam nie zapewni że będą zawsze zdrowe,że nie będzie z nimi problemu i td One nie prosiły się same do nas, to my zadecydowaliśmy za nie ,że będą z nami i niestety musimy wziąć pelną odpowiedzialność za nie na dobre i złe.Tak postępują odpowiedzialni ludzie!!!!!!!.
Nigdy byśmy nie oddali suni!!!! a w szczególności w chorobie.!!!!!
Musicie poszukać rozwiązania w środku w domu ,pośród Was a nie wyrzucać problem za drzwi!!!!! "
Tak jakbym traktowała Temidkę jak problem, który chce wyrzucić za drzwi:shock: !!! Byc moze dla niej jedyną nadzieję jest właśnie "wyrzucenie za drzwi":/ nie chce mi się już tego nawet komentować - to jest po prostu przykre
pozdrawiam
ewa z temi
|
|
Powrót do góry |
|
|
mala_czarna
Moderator
Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob 13:31, 19 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Ewa, nie denerwuj się. I jedną i drugą poniosły troszkę emocje, co jest w tym przypadku zrozumiałe. Ja Cię doskonale rozumiem, wiem, że jest Ci ciężko. Sama nie wiem, czy zdecydowałabym sie na chemię, gdyby w moim otoczeniu był ktoś chory, dużo młodszy, komu kontakt z chorym pieskiem mógłby zaszkodzić. No i kwestia pieniążków - jesteś, że tak brzydko powiem, na "łasce" rodziców, jesteś od nich zalezna, to bardzo frustrujące.
Będę trzymac kciuki za Ciebie i Temidkę, może znajdzie się jakieś wyjście z tej cholernie trudnej sytuacji!!
Jolu, postaraj się Ewę zrozumieć. Każdy przypadek choroby pieska to zupełnie inne sprawa. Nie każdy może sobie pozwolić na leczenie, i to z róznych względów: finansowych, zdrowotnych, a zwłaszcza, jeśli ktoś z bliskich narażony jest na kontakt z chorym pieskiem, często też z powodu miejsca zamieszkania.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jola
Gość
|
Wysłany: Sob 18:17, 19 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Ok przepraszam. :oops:
Nie chciałam bezpośrednio dotkąc Ewy ani jej rodziny,nie było to moim zamiarem.Napisałam ogónie,głębiej. No cóż przykro mi.
Ale i tak życzę nalepszego rozwiązania tego problemu i wyzdrowienia Temidki i zdrowia dla siostrzyczki i żeby wszystko ułożyło się jak najlepiej.
Głaski dla temidy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cleosia
Bywalec
Dołączył: 11 Cze 2008
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:05, 19 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
W tym wszystkim jednak znalezc mozna mala iskierke nadziei ze w tym domku z ogrodkiem uda sie znalezc jakies malunie miejsce:)
Zawsze to wieksza szanse Ewuniu niz jesli byloby to malenkie mieszkanko...
wielka racja jest w tym ze kazdy tu jest z nas mocno emocjonalny i czasem powiemy cos w rozny sposob, ale mimo wszystko udzielajac sie na innych forach i tak zawsze wracam tutaj bo jest tu wyjatkowo przytulnie i zawsze znajduje oparcie i ukojenie.
Bedziemy was zatam wspierac duchowo w kazdej tej decyzji i nawet jesli nie uda sie podac chemii to nikt nie bedzie mial checi Was obwiniac, bedziemy wspierac i pomagac jakimis domowymi radami:))
trzeba byc dobrej mysli.
Sadzac po postach Joli to bardzo kochana i oddana osoba wiec wierze ze nawet te nasze lekkie frustracje znajda wlasnie tutaj swoje zrozumienie i uchronia od falszywych opinii:))
Trzymajcie sie z Temidka i piszcie codziennie co u Was
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Temidium
Gość
|
Wysłany: Nie 8:33, 20 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Jolu- ja też może trochę przereagowałam, ale naprawdę jestem już na skraju załamania - nie dość, że próbuję walczyć o Temidkę, to jeszcze muszę toczyć batalię z rodzicami i wymyślać, jak można jej pomóc, a ponad to trafiają się często ludzie, którzy albo nie rozumieją (nie chcą zrozumieć) po co "takiego" psa leczyć albo mnie atakują twierdząc jak bardzo jestem nieodpowiedzialna, bo nie jestem w stanie pomóc Temidzie
Czytałam twojego posta na topicu Cleosi - to co piszesz o swoich córkach, jest mi bardzo bliskie - sama taka jestem i bardzo mocno reaguję na każdą sytuację, która mnie porusza i na każdą istotę, która cierpi. I uważam, że powszechnie panująca znieczulica jest najgorszym, co mogło się temu społeczeństwu przytrafić- nikt nie jest w stanie zareagować, kiedy ktoś cierpi, co więcej nikogo zdaje się to nie obchodzić - chociażby sytuacja z wczoraj - stoję w kolejce do kasy w supermarkecie, nagle do idącego z naprzeciwka mężczyzny podbiegają dwa a-b-esy, ściskają go szarpią, wyzywają, krzyczą czego to oni mu nie zrobią i ciągną na zaplecze, gdzi epo chwili słychać, jak ewidentnie go okładają w sklepie tłum ludzi- oczywiście każdy udaje, że nic nie widzi - a pani z kasy, zapytana, czy wie, co się dzieje stwierdza "a co to za różnica?"
oczywiście wezwałam policję, ale czy chciało im się przyjechać ?
tego już nie wiem
tak się rozpisałam...
A wracając - sytuacja z Temi stoi w miejscu, co gorsze wczoraj miałam okazję usłyszeć od ojca (który wyjeżdzał na cały dzień), że on nie będzie podporządkowywał swojego życia do psa- w odpowiedzi na prośbę matki, żeby może jednak z nią zostać (ja musiałam iść na kilka godzin na zakupy). Poza tym za tydzień wyjeżdżam na dwa tygodnie, myślałam, że rodzice się nią zajmą, ale teraz już nic z tego nie rozumiem :/ Nie wiem co z chemią, nie wiem, co z samym leczeniem, temat wygasł
CO do samej Temi - ciągle jest wesoła i radosna, al enie daje już rady ze mną biegać rano, bo bardzo sybko się męczy i guzy rosną.... to wszystko jest bardzo trudne ,tymbardziej, że nie mam bezpośredniego wpływu na całą sytuację, a ci, którzy mogliby cos zrobić, nie chcę w ogóle słuchać
pozdrawiam
ewa z temidką
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jola
Gość
|
Wysłany: Nie 16:19, 20 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
No to zgoda
Bardzo mi przykro ,że jesteś w takiej sytuacji- :cry:
Spotkam wielu ludzi,którzy mają bliskich w hospicjach- ale tu ratunku już nie ma
Może dogadaj się z rodzicami (poradzę Ci) nie krytykuj ich,nie wypominaj wad,sutuacji jakiś przykrych-Każdy rodzic wie jakie ma wady, tylko jak każdy z nas je ukrywa.
Porozmawiaj szczerze z rodzicami najlepiej z jednym co bardziej Cię rozumie i żeby później On porozmawiał z drugim sam,bez Ciebie.Razem rodzice mają przewagę nad Tobą 1 x 2 i nic nie wskurasz.
Jak będziesz rozmawiała ,przytul się do rodzica(każdego to rozkleja)Uwierz mi to rodzice są dla dzieci a nie odwrotnie. To mój wybór że mam dwie córki a nie ich.
Czasami rodzice chcą zlamac dziecko-nie wiem co u Ciebie sie stało że nie masz wspólnego języka a WIERZ MI Bardzo Cię kochają - tylko my rodzice czasmi takie głupie ego chcemy miec -po co
Zrób pierwsza krok a bedziesz szczęśliwa
Rodzice zrozumieją Cie i nie zostawią Cię sama ze zmartwieniami
i zaopiekują się psiną.
Wszystko jest do wybaczenia, nie warto pielęgnowac uraz ,życie jest za krótkie Powodzenia- zrób to-potrafisz
|
|
Powrót do góry |
|
|
mala_czarna
Moderator
Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 7:26, 21 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Ewa, jeśli byłaby to tylko sprawa kosztów, to po głębokim przemyśleniu doszłam wczoraj do wniosku, że byłabym skłonna pokryć koszty powiedzmy 2 chemii.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cleosia
Bywalec
Dołączył: 11 Cze 2008
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 12:07, 21 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
A moze jesli bedzie taka potrzeba to zrobimy tutaj mala zrzutke i pomozemy leczyc pieska .. finansowe wsparcie napewno tez pomoze rodzicom podjac decyzje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mala_czarna
Moderator
Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 12:17, 21 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Cleosia napisał: | A moze jesli bedzie taka potrzeba to zrobimy tutaj mala zrzutke i pomozemy leczyc pieska .. finansowe wsparcie napewno tez pomoze rodzicom podjac decyzje. |
Ja jestem jak najbardziej za.
Ewa, tylko się nie krępuj, po prostu powiedz, to zorganizujemy wszystko. Byle by tylko rodzice zgodzili się na leczenie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|