|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rott_ka
Gaduła
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 21:56, 13 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Ojej, jak to dobrze, że leczą !
Mala, my wszystkie dałyśmy się ponieść emocjom, ale przecież taka jest rola tego forum, chcemy przekonać ludzi, że warto leczyc chłoniaka...
Kilka dni temu, moja koleżanka będąc ze swoim kotem u weta, usłyszała rozmowę lekarza z właścicielką chorego na chłoniaka psa...
Wet, wielka zresztą sława w swoim fachu / dużo pisze w zwierzęcych gazetach i bardzo mocno się reklamuje /, powiedział, że jego zdaniem leczenie chłoniaka zawsze skazane jest na niepowodzenie, że onkolodzy wykorzystuja miłość włascicieli do zwierząt i nabijaja sobie kasę !!!
Najlepiej poleczyć sterydami, tak długo jak się da i czekać na to co się wydarzy...
Właścicielka psiny wyszła zapłakana, koleżanka pobiegła za nią, dała jej namiary na nasze forum i telefon do siebie. Kobieta zadzwoniła jeszcze tego samego dnia i z tego co mówiła będzie leczyła swojego pieska na Ursunowie
Może zajrzy na nasze forum...
Podsumowując, niewielu lekarzy kieruje zwierzęta do onkologów, a wielu robi wprost " krecią robotę "...
Może nasze forum pomoże tym, którzy nie wiedzą co robić, gdy dowiedzą się o chorobie pupila...
Mam nadzieję, że włascicielka Temidki nie obrazi się na nas i niedługo dowiemy się, jak przebiega leczenie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Agata
Gaduła
Dołączył: 22 Cze 2008
Posty: 1017
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: plock Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 0:06, 14 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
moje ostre słowa były skierowane przede wszystkim przeciw robieniu psu krzywdy, przez co chodziło mi o oddanie psa na tak trudny okres jakim jest leczenie...już wolałabym leczyc psa tylko sterydami a zapewnic mu miłośc i ciepło i nie porzucac...ale tak jak napisałam wczesniej to moje zdanie...
poza tym na dogomani przeczytałam,że poszukiwany był dom na pół roku...a przecież nie oszukujmy się zawsze trwa to dłużej i raczej nastąpi wznowa ...
A jeśli chodzi o Temidke super wieści z całgo serca życze jej jak najlepiej!!!!!!!!!!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jolażna takmówi
Gość
|
Wysłany: Czw 20:03, 14 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Jak można tak
mowic To i ludzi też bśmy nie leczyli na raka
Co za bzdury i na dodatek jeszcze lek.wet.tak mówi- gdzie etyka lekarska
Ja też cieszę się ,że leczona
jest Temidka
|
|
Powrót do góry |
|
|
aga
Gość
|
Wysłany: Nie 16:21, 07 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
niestety chłonniak jest nieuleczalny.
Ja do końca miałam nadzieję.
27.08.08 odeszła moja 6-letnia bokserka.
Rozmawiając z innymi właścicielami wiem że tej chorobie nic nie pomoże.
To jest tylko sztuczne przeciaganie życia psa :cry:
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fender
Gaduła
Dołączył: 18 Kwi 2008
Posty: 604
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 17:04, 07 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
nawet jesli jest sztucznym przeciaganiem zycia jak to pisze aga, to i tak warto
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jola
Gość
|
Wysłany: Nie 20:38, 07 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Ja wiem że 90% jest nieuleczalny. Podobnie jak groźne inne choroby.
Ale ze zwierzętami jest podobnie jak z ludźmi( przepraszam jak kogoś urażę-to moje zdanie) wiemy że 90% umiera lub nawet100% na daną chorobę a leczymy i chwytamy się wszystkiego aby jak najlżej przechodziła i jak najdłużej człowiek mógł życ ( tak było z moją mamą umarła na chorobę identyczną co nasz Papież-jeżeli Jego nikt nie uratował -jedynego na świecie to jakie szanse miała moja mama? a jednak jeżdziliśmy wszędzie,chwytaliśmy się nie tylko medycyny konwencjonalnej ale i różnych niesamowitych uzdrowień,z tą różnicą,że mama wiedziała i chciała byc z nami a jak przyszedł czas ,że prosiła lekarzy i księży o autanazję to my nie chcieliśmy o tym słyszec-chcieliśmy choc jeden dzień dłużej z nami itd)
Nasza sunia jest jak członek naszej rodziny -tylko że zwierzę ale ją wszyscy kochamy-nie mogłabym życ z czystym sumieniem gdybym nie ulżyła w jej chorobie,Jak byśmy mogli patrzec jak męczy się z dnia na dzień , co najlepiej teraz uśpic?to dla nas morderstwo!
I dla tego wszyscy dziękujemy ,że jakoś możemy ją leczyc,czyli aktualnie po trzech m-cach leczenia czuje się dobrze,wygląda jak zdrowy pies,wita nas codziennie rano i zawsze jak jesteśmy-poprostu jest z nami
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jola
Gość
|
Wysłany: Nie 20:53, 07 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Aga wspólczuję Ci. Wiem ,że trudno się pogodzic z odejściem kogoś kogo kochamy.
Ja aż boję się dni,które mogą byc ostatnie z sunią-choroba no i wiek (14 lat)
Staram z mężem tak nie śmiało i cicho do naszych córek(dorosłych) napomknąc,przygotowac,że przyjdzie taki dzień Nawet nie chcą słuchac, łzy w oczach-jak to piszę też mam łzy w oczach ... i jak tu nie leczyc.....
Aga zrobiłaś wszystko co moglaś dla suni-bokserki młodziutka aż serce mi żal ściska-masz żal ,że odeszla :cry:
Bardzo wspólczuję
|
|
Powrót do góry |
|
|
mala_czarna
Moderator
Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 8:17, 08 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
aga napisał: |
Rozmawiając z innymi właścicielami wiem że tej chorobie nic nie pomoże.
To jest tylko sztuczne przeciaganie życia psa :cry: |
To jest przedłużanie pieskowi życia, ale tylko pod warunkiem, że pies podczas chemioterapii się nie męczy, i poprawiamy mu w ten sposób komfort życia. Moja Wiki żyje z chłoniakiem już 2 lata i 2 miesiące, i zapewniam Cię, że póki co, czuje się rewelacyjnie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mala_czarna
Moderator
Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 10:29, 05 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Nie wiem czy jestem w tej chwili namolna, ale czy ktoś wie co dzieje się z Temidką??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jola
Gaduła
Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:09, 05 Gru 2008 Temat postu: Jola |
|
|
Jesteś, jesteś..... normalna
Ja też często myślę o Temidce-nawet wczoraj z Olą rozmawiałyśmy o niej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
MOnika
Gaduła
Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Sob 9:27, 06 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
ja tez o niej ostatnio myslalam ale nic nie wiem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dalmatina
Administrator
Dołączył: 06 Mar 2007
Posty: 364
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:21, 12 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
aga napisał: | niestety chłoniak jest nieuleczalny.
Ja do końca miałam nadzieję.
27.08.08 odeszła moja 6-letnia bokserka.
Rozmawiając z innymi właścicielami wiem że tej chorobie nic nie pomoże.
To jest tylko sztuczne przeciaganie życia psa :cry: |
Chłoniak jest nieuleczalny i od takiej informacji zaczyna się z nim walkę, wiedząc poniekąd, że jest się na przegranej pozycji. Nadzieja nie opuściła nas ani przez chwilę, podobnie jak Ciebie, ale wiedzieliśmy, że słowo nieuleczalne oznacza, że kiedyś pożegnamy Unę na zawsze i to kiedyś będzie wcześniej niż byśmy tego chcieli.
W przypadku chłoniaka są dwie opcje: albo na wieść o diagnozie decydujemy się na zaniechanie leczenia i usypiamy go albo podejmujemy leczenie. Ja podchodzę do psów jak do ludzi (zdaję sobie sprawę, że można mieć na ten temat różne zdania, to jest akurat moje podejście). Una była dla nas jak członek rodziny, ukochana córeczka. Nie mogłam na wiesć o diagnozie się poddać jeśli istniała jakakolwiek możliwość pomocy. Powtarzam.... POMOCY... nie tylko przedłużenia życie. A jeśli nawet mówimy o przedłużaniu życia to chodzi o godne życie, gdzie widać psie szczęscie, gdzie mimo leczenia pies właściwie funkcjonuje. Dla mnie nie jest to sztuczne przedłużanie, ale leczenie jakie podjęliśmy by ulżyć naszej Unie w chorobie. Mimo chemii była naprawdę szcześliwa, żyła godnie i pełnią życia. Mało kto był w stanie się zorientować, że jest chora, choć trochę schudła i straciła nieco sierści. Kiedy chłoniak uderzył po raz drugi wygrał, nie dało się nic zrobić, ale ani przez sekundę nie żałowaliśmy, że kilkanaście tygodni poddawaliśmy Unę chemii. Nie myśleliśmy, że podtrzymywaliśmy ją przy życiu sztycznie, albo, że ponieśliśmy koszty na darmo.
Ten czas od diagnozy to było piękne pół roku, z szalonymi spacerami, wspólnym spędzaniem czasu, z poznawaniem maleństwa, które rosło w moim brzuchu. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym Unę tego pozbawić...
Nadal stoję na stanowisku, że warto i dziś, gdyby coś stało się Lili (mam nadzieję, że będzie długo zdrowa) zrobiłabym dokladnie to samo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
rott_ka
Gaduła
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 21:54, 14 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Dalmatino, czułam i czuję dokładnie to samo...
Popłakałam się...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dalmatina
Administrator
Dołączył: 06 Mar 2007
Posty: 364
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:01, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Przyznam się, że ja pisząc to też nie mogłam się powstrzymać od łez....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|