Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
matrz
Nowicjusz
Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:47, 19 Lip 2010 Temat postu: Diegulek - nasza smutna historia |
|
|
Witam Wszystkich,
bardzo długo zbierałam siły, aby opowiedzieć o naszej historii na tym forum...dziś, dokładnie dobę po śmierci mojego ukochanego przyjaciela odczułam ogromną potrzebę przelania swoich emocji na ekran...będzie mi trudno, bo nie potrafię zwalczyć łez i ogromnego żalu do świata dlaczego własnie nas to spotkało.
Diegulek był przepięknym 7 letnim owczarkiem długowłosym.O jego chorobie dowiedzielismy się 4 mies. temu. Diego nigdy nam nie chorował,chłoniak rozwijał się u niego podstępnie, bez żadnych objawów. Przyszedł dzień, w którym po prostu przestał jeść, pił ogromne ilości wody i baaardzo dużo siusiał, miał bardzo powiększony węzeł podżuchwowy. Po szeregu badań lekarz stwierdził ogromny przerost śledziony - zasugerował, ze może być to objaw chłoniaka, ale przestrzegł nas, że śledziona jest tak powiększona , że w kazdej chwili może pęknać -dlatego zasugerował jej usunięcie i przy okazji pobranie wycinków z węzłów chłonnych.
Wyniki badań były dla nas jak wyrok...chłoniak, niestety operacja znacznie opóźniła proces leczenia - wszystko musiało się dobrze wygoić zanim rozpoczęlismy kurację u dr. Hildebranda....czas działał na naszą niekorzyść, dlatego uważam, że usunięcie śledziony było 1 błędem - znacznie obnizyło jego szanse na wyleczenie... :cry: Pierwsza chemia znaczna poprawa, 2 chemia- niestety Diegulek bardzo źle ją zniósł, wymiotował snuł się, dostał infekcji,antybiotyki, podawalismy mu kroplówki w domku, potem kolejne chemie, raz lepiej raz gorzej, nigdy nie było dłuższej przerwy niż 2 tyg.- węzły zawsze wracały...4 dni poprawy, 3 złego samopoczucia i tak w kółko, ale mieliśmy nadzieję cały czas. Dr zmieniał konfiguracje leczenia, dostosowywał do jego samopoczucia...Mój chłopczyk był dzielny, walczył, chciał żyć, był taki spokojny podczas podawania chemii - ufał nam....Zeuska pozdrawiamy...nie jeden raz leżał obok nas podczas wlewów...W poniedziałek 12 lipca Diegulek dostał ostatnią chemię...bardzo nas zaniepokoił fakt, ze węzły się nie zmniejszyły...dziś mielismy jechac z nim do kliniki...niestety dziś juz go z nami nie ma...W niedzielę o 13.15 pożegnaliśmy naszego skarbeńka - dostał wylew wewnętrzny... :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: Nie potrafię już pisać, mój ukochany skarbek umierał w moich ramionach....muszę zrobić sobie przerwę - chcę wszytkim napisać o ważnych aspektach w procesie leczenia pieska chemioterapią-, o których się nie mówi...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
mala_czarna
Moderator
Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 12:57, 19 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Widziałam, że jakiś czas temu zarejestrowałaś się tutaj, ale nic nie pisałas. Bardzo mi przykro z powodu Diegulka. Ja swoją sznaucerkę pożegnałam rok i niemal 3 miesiące temu. Leczyłaś pieska u jednego z lepszych onkologów, i moim skromnym zdaniem decyzja o usunięciu śledziony była dobra. Jeśli ryzyko pęknięcia było duże, nie było się nad czym zastanawiać. Co do leczenia piesków chemioterapią, niemal każda pisząca tu osoba od samego początku była uświadamiana przez lekarza, o masie skutków ubocznych jakie mogą wystąpić podczas chemioterapii.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
matrz
Nowicjusz
Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:58, 19 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Wiem,że trafilismy do najlepszego lekarza i wiem, że zrobił on wszystk co w jego mocy aby uratować zycie Diegulka...doskonale zostalismy tez poinformowani o tym jak będzie przebiegać leczenie i o wszelkich zagrozeniach. Chcę napisać o tym jak bardzo ciężko było nam pogodzić moją chorobę z chorobą mojego pieska i że były chwile,kiedy rozpaczliwie szukalismy rozwiązania problemów związanych z finansami..kiedy brakowało nam na leczenie naszego skarbka......
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
matrz
Nowicjusz
Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:00, 19 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Próbowałam dodać zdjęcia Diegulka..coś mi nie wyszło....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
matrz
Nowicjusz
Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:11, 19 Lip 2010 Temat postu: nasz skarbeczek |
|
|
Diego
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
d-onia
Gaduła
Dołączył: 06 Kwi 2010
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zachodniopomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:05, 19 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Tak mi przykro, znowu chłoniak zabrał komuś przyjaciela i pięknego psa To strasznie okrutne gdy trzeba walczyć i wiesz,że przegrasz jedno "małe" życie.
Teraz umieram z niepokoju właśnie sie pakuję do Wrocławia, żeby powstrzymać wznowę od pierwszej chemii minęło dopiero 3 miesiące a liczyłam chociaz na pół roku... Jestem załamana.
Napisz co myślisz i wiesz, bo przyznaję Ci rację ,uboczne skutki chemii są dla lekarzy sprawą marginalną. Cóż, słyszałam od ludzkiego lekarza,że chłoniak jest uleczalny, szkoda,że dla naszych piesków nie.
Trzymaj się po tej dotkliwej stracie, pozdrawiam Małgosia i Donia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mala_czarna
Moderator
Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 17:14, 19 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Był piękny, naprawdę!!!
Mój Boże, jakie to niesprawiedliwe. Naprawdę szalenie mi przykro :cry:
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
matrz
Nowicjusz
Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:36, 19 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Dziękuję...
może to forum będzie dla mnie swojego rodzaju terapią...
Jak narazie jest bardzo ciężko...wszystko mi go przypomina...nie potrafię opisać żalu i pustki.......Kiedy to minie i czy kiedykolwiek...?? Jak sobie z tym poradzić ....?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mala_czarna
Moderator
Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 20:31, 19 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Kiedyś ból zelżeje, ale pamięć zawsze pozostanie. Ja wiem jak to strasznie boli, jaką wyrwę i pustkę w sercu pozostawia. :cry:
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lorien
Gaduła
Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 8:13, 20 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Witam, rozumiem Cię doskonale... Wam też choroba nie dała duzo czasu..
Minęło 5 miesięcy odkąd Lorietta odeszła... ból jest nieco inny, ale żal do całego świata został ten sam. I tęskonota ta sama. My walczyliśmy tylko miesiąc- nawet nie zdążylismy z chemią bo wcześniej wszystkie narządy wewnętrzne powiękrzyły się niebotycznie i doszło do krwawienia z jamy brzysznej... Nic nie moglismy zrobić!!!! Nic!!!!
Trafnie napisałaś to forum jest dla nas terapią....
Pozdrawiam, Magda
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
matrz
Nowicjusz
Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:30, 20 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj wychodząc z domu odruchowo wzięłam smycz do ręki..... wyciągając zakupy z samochodu czekałam aż zeskoczy z siedzenia mój mały przyjaciel i zacznie obwąchiwać siatki i szukać w nich przysmaków.....zawsze tak robił Mój mały okurzacz...teraz nikt nie sięga po kawałek chlebka, który spadł ze stołu.........w domu brudno...nic mi się nie chce...w piątek urlop-tak na niego czekałam....Diegulek zawsze był obok nas, tak sie cieszyliśmy, że w końcu pohasa do woli...Moja iskierka zgasła...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
matrz
Nowicjusz
Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:34, 20 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Dziękuję Magda.....
Jakoś trzeba dać sobie radę..Dzisiaj byłam świadkiem jak samochód roztrzaskał rowerzystę, strasznie mną to wstrząsnęło..... życie ludzkie, tak jak i innych istotek na tym świecie jest takie kruche....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mala_czarna
Moderator
Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 7:47, 21 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Znam ten ból Jak wróciłam z działki, na której pochowaliśmy Wikunię, to z rozpędu nalałam wody do miseczki, której już nie było. Najgorsza jest cisza. Wikunia to zawsze taki krzykacz był, na dźwięk domofonu przeraźliwie szczekała, na dzwonek do drzwi reagowała tak samo, a tu nagle cisza...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
fioneczka
Gaduła
Dołączył: 09 Lis 2009
Posty: 509
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zgorzelec Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:51, 21 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Czytam i serce pęka ... gdzie sprawiedliwość pytam w myślach sama nie wiem kogo.
Każdy nowy wątek na tym forum rozdrapuje rany ... każda historia "wchodzi" gdzieś głęboko w głowę.
Wiem co czujesz po stracie Diego ... ból, pustka, rozgoryczenie czasem złość ... to nie minie nigdy ... czas będzie płynął a te odczucia zostaną w nas na zawsze. Bardzo mi przykro że Diego jest kolejnym psiakiem który przegrał walkę.
Nigdy nie pogodzimy się ze stratą naszych Przyjaciół.
u nas właśnie dziś mija pół roku jak nasza maleńka Księżniczka odeszła ...
pozdrawiam Cię serdecznie
aśka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lorien
Gaduła
Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 8:23, 22 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Tak...ta przerażliwa cisza jest najgorsza i ciagłe poczucie, ze czegoś brakuje...codziennie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|