|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Hunter
Gaduła
Dołączył: 16 Sty 2018
Posty: 474
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 13:49, 09 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Asiu nie dziękujemy A jak długa trwa remisja tego psiaczka?
Szczerze mówiąc, mimo że oczywiście że nadzieja jest, to jednak zdaję sobie sprawę że szanse są małe. Choroba jest dziwna i nie do końca poznana. Musielibyśmy być prawdziwymi szczęściarzami... A raczej nie narzekam na nadmiar szczęścia w życiu.
Ale nic. Póki co jest ok i tym się cieszymy Myszek ma apetyt i energię. Wygląda na zdrowego psa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
JoRew
Gaduła
Dołączył: 16 Lip 2017
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 14:33, 09 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Nie jestem w sumie pewna, bo ten pies miał inny schemat, niż my, i chyba kończył ten schemat później, niż my w grudniu. Coś mi chodzi po głowie, że miał kończyć na początku kwietnia, więc w sumie byłby to dopiero miesiąc bez chemii... Spotkaliśmy też innego psa, który kończył tak jak my, i remisja trwała do kwietnia, czyli 4 miesiące.
Mówi się, że zwykle remisja trwa ok 5 miesięcy. Bella CaraBelli jednak wygrała walkę z chłoniakiem, bądźcie więc dobrej myśli.
U Lucka kontynuowaliśmy chemię podtrzymującą z nadzieją, że to da całkowite wyleczenie - i widzisz, na darmo poniekąd. Tak, ta choroba jest dziwna i nieprzewidywalna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hunter
Gaduła
Dołączył: 16 Sty 2018
Posty: 474
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:54, 09 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Ja dzisiaj przeczytałam jakiś artykuł nt. chłoniaka. Co prawda chodziło o ludzi, ale było tam napisane że chłoniak (w zależności od typu) może być traktowany jak choroba przewlekła, sprawiająca mniej trudności niż np. cukrzyca. Było tam też napisane że wznowy są jak gdyby częścią składową tej choroby, zdarzają się, ustępują, nie oznaczają od razu końca.
Pierwszy artykuł po przeczytaniu którego nie poczułam otaczającej mnie, bezwzględnej beznadziei
Może niepotrzebnie tak bardzo myślimy o całkowitym wyleczeniu. Oczywiste że chcielibyśmy zrzucić z barków ciągły strach. Ale on i tak będzie już z nami zawsze (ciekawa jestem czy przeniesie się na przyszłych podopiecznych ) Chyba dopiero dzisiaj tak naprawdę zrozumiałam co miała CaraBella na myśli jak o tym pisała. Ważne że piesek w dobrej kondycji jest z nami. Nie musimy tego nazywać. Dobrze że Lucek jest z Tobą, Asiu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JoRew
Gaduła
Dołączył: 16 Lip 2017
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 16:16, 09 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Tak, ja też się cieszę, że jest z nami. Choć dzisiaj rano akurat strzelił focha z jedzeniem - muszę wymyślić jakąś dobrą potrawę na wieczór.
A jeśli chodzi o wznowy - tak, pewnie tak właśnie trzeba myśleć o chłoniaku: jako o chorobie przewlekłej. Która w dodatku atakuje czasami ponoć znienacka i podstępnie, z dnia na dzień wywołując pogorszenie stanu. Oby jak najdłużej więc bez niespodzianek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
CaraBella
Gaduła
Dołączył: 05 Lut 2014
Posty: 1101
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: okolice W-wy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:10, 09 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Dziewczyny tzw. pełne wyleczenie to też jest kwestia umowna. Dr J miał pacjenta z chloniakiem, też bernenczyka, o którym mi mówił że to wyleczyl. Ale po ponad 5 latach ten psiak miał wznowe i w końcu odszedł na chloniaka- tyle że już jako dość sedziwy pies. Bella odeszła na inny nowotwór, ale pomimo drastycznie gorszych rokowań podjęliśmy walkę i kilka wspólnych miesięcy dało się "wywalczyc". I naprawdę liczą się te chwile bo przecież tamten bernenczyk na pewno dla.swoich opiekunów odszedł za wcześnie. I jak widać, mieli prawo być zaskoczeni wznowa (tak jak i sam dr). Także ten przeciwnik naprawdę jest nieprzewidywalny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hunter
Gaduła
Dołączył: 16 Sty 2018
Posty: 474
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 8:40, 10 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
CaraBella szczerze to trochę podcięłaś skrzydła mojej nadziei.. Niezbyt to dobre wiadomości i przykład. Wiem że choroba jest jaka jest, że "wyleczenie" jest kwestią umowną. Ale cóż innego niż trwanie w nadziei nam pozostało? Przecież robimy wszystko co w naszej mocy, aby było dobrze.
Hunterek ok. Ma ostatnio zadowalający mnie apetyt. Nie wybrzydza I przytula się regularnie, a to dla mnie najlepszy wyznacznik jego dobrego samopoczucia.
Pozdrawiamy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
CaraBella
Gaduła
Dołączył: 05 Lut 2014
Posty: 1101
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: okolice W-wy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 9:32, 10 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Nie miałam takiej intencji, żeby komukolwiek podcinac skrzydła. Bardziej chodziło mi o aspekt nieprzewidywalnosci tej choroby i wagi tego co "tu i teraz". Bella wygrała z chloniakiem- nie miała wznowy, inna bernenka- tez- i bila rekordy długowieczności w rasie. Są psiaki które walczyły kilka lat mając wznowy. Nie ma reguły.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hunter
Gaduła
Dołączył: 16 Sty 2018
Posty: 474
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:29, 10 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Wiem CaraBello, że nie takie były Twoje intencje Z Twoich wypowiedzi uważam Cię za bardzo rozsądną i trzeźwo myślącą osobę. Może nawet nie wiesz, ale kilka razy ustawiłaś mnie do pionu i przestałam wymyślać niestworzone choroby u Hunterka. Wiem że jest tak jak piszesz..
Ale to takie przykre! Znowu poczułam ogarniającą beznadzieje, że nie mamy absolutnie żadnych szans.
A teraz myślę, że powinnam ją zobaczyć w innym Twoim zdaniu: "Nie ma reguły."
Pozdrawiamy Cię z Hunterkiem serdecznie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
CaraBella
Gaduła
Dołączył: 05 Lut 2014
Posty: 1101
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: okolice W-wy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:46, 10 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Oczywiście, że szansę są! A kto mówi, że ich nie ma? Wiesz ja nawet doktorowi mówiłam że im dłużej remisja trwa, tym bardziej się boję. On dłuższy czas też chyba bal się zapeszac i nawet zarzekal sie, że "nic nie mówi ". Dopiero chyba rok po zakończeniu chemii odważył się zazartowac "to co, idziemy na rekord?". Dla mnie ważne było, że robimy to co zwykle- spacery, rytualy, wyjazdy nad morze. I to że zachowywała się jak zdrowy pies. Choc oczywiście chciałam aby to trwało...zawsze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JoRew
Gaduła
Dołączył: 16 Lip 2017
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 9:35, 14 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Domyślam się, że cisza oznacza świetne weekendowe samopoczucie - mam nadzieję, że tak właśnie jest
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hunter
Gaduła
Dołączył: 16 Sty 2018
Posty: 474
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:13, 14 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
U nas rzeczywiście wszystko dobrze Hunterek nie wykazuje objawów chorobowych. Wydaje się być zadowolony, jedynie słońce go wykańcza. Wieczorem zdecydowanie odżywa! Dzisiaj powinna przyjść mata chłodząca - dopiero teraz zamówiłam. Mam nadzieję że mu się spodoba i że przyniesie mu ulgę.
W środę jedziemy do Myślenic, a jutro zrobimy biochemię lokalnie, żeby nie robić tego badania w Myślenicach ( dość długo czekamy na wyniki ). Mam nadzieję że z wątrobą wszystko ok. Martwi mnie troszkę brzuszek Hunterka. Ma skłonności do znacznego powiększania. Taki balonik mu się czasem robi - nie wygląda przy tym że Hunter odczuwa jakiś dyskomfort. Z takim brzuszkiem gryzie kości, bawi się misiem, wychodzi na spacer czy nawet je.
Bałam się że to jakiś duży nowotwór, ale nie bo się brzuszek zmniejsza i zwiększa. Bałam się też że to woda (a czytałam, że rokowania są słabe jak się woda gdziekolwiek zbiera), ale nie wiem czy samo by schodziło (czytałam że albo się podaje leki moczopędne albo się ściąga taką wodę).
Więc jutro biochemia, pojutrze usg w Theriosie i będę albo spokojna albo załamana.
Asiu Ty wspominałaś że Lucek puchł po sterydzie. Dobrze pamiętam? Jak to wyglądało?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JoRew
Gaduła
Dołączył: 16 Lip 2017
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 10:38, 14 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Lucek puchł, rzeczywiście - powiększały mu się boczki.
Teraz też czasami to widzę. To jest taki dość typowy zdaje się objaw po sterydach. Choć ta ilość sterydów, które teraz mamy, to nic przy tej dawce jaką miał na początku.
Może po prostu Hunter dużo je i go trochę wzdyma? Może espumisan by pomógł?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hunter
Gaduła
Dołączył: 16 Sty 2018
Posty: 474
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:32, 14 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
No właśnie u Hunterka też się powiększają boczki. Widzimy to patrząc na niego od góry (tym bardziej teraz, niedawno był obcinany).
Rozważałam jedzenie, rozważałam czy nie za dużo, ale jednak nie umiem się tu zdecydować na jednoznaczną odpowiedź. Hunter nie je raczej więcej niż zawsze, nie je też niczego nowego niż zawsze (wyeliminowaliśmy zupełnie wieprzowinę, ale nic nowego nie wprowadziliśmy). Jak wspominałam - nie wydaje się że go to boli, bo w żaden sposób tego nie sygnalizuje. Pocieszam się trochę że gdyby to był jakiś już ostry stan (jak duży guz, woda w brzuchu) to chyba raczej objawiało by się to również gorszym samopoczuciem, brakiem apetytu, wymiotami lub przynajmniej utratą wagi.. Nic takiego się nie dzieje.
Czasem Hunter ma straszne gazy, ale właśnie podajemy espumisan więc chyba dużą ich część tym niwelujemy (swoją drogą te gazy - czasem jest straaaaaasznie - choć tak się przyzwyczaiłam że czasem nie zauważam )
Następne dwa dni mam nadzieję że dużo nam powiedzą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JoRew
Gaduła
Dołączył: 16 Lip 2017
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 13:02, 14 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Hunter - ja doskonale rozumiem te historie o guzach i wodobrzuszu, ale:
- jest mało prawdopodobne, żeby przy chemioterapii pojawił się nagle jakiś nowy guz niechłoniakowy - a chłoniak daje tylko powiększone węzły i powiększoną śledzionę z tego, co mi wiadomo
- u nas pojawiła się zmiana na śledzionie, która była inna od normalnego obrazu śledziony przy chłoniaku, i wtedy nasza pani doktor powiedziała, że naprawdę jest baaaardzo mało prawdopodobne, żeby to był nowotwór śledziony inny, niż to, co robi chłoniak - że to byłoby za dużo pecha na jednego psa
- co do wody - ok, z tego, co pamiętam, to forumowa Bella miała wodę w brzuchu pod koniec drugiego schematu, i to chyba było związane z długotrwała chemią --> więc można się tego faktycznie obawiać, ja też 2 miesiące temu przy ostrym stanie zapalnym jamy brzusznej obawiałam się wody albo wewnętrznego krwotoku; ale wątpię, żeby to się działo u Huntera, skoro ma apetyt i energię
- co do boczków po sterydach - na to faktycznie bym zwróciła uwagę lekarzowi i sprawdziła, czy to jest posterydowe (zespół Cushinga to się nazywa chyba), czy też może po prostu tyje od jedzenia ))
A wagowo coś się zmieniło? Czy trzyma swoją wagę?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hunter
Gaduła
Dołączył: 16 Sty 2018
Posty: 474
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:18, 14 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Asiu bardzo Ci dziękuję za tak obszerną wiadomość! Uspokoiłaś mnie troszkę
Choć ten zespół Cushinga... Kilka objawów by się zgadzało. Zasugeruję i poproszę o rozpatrzenie sprawy pod tym kątem.
Co do wagi - cały czas taka sama - 10 kg (+/- 300g w jedną lub drugą stronę, w zależności od dnia czy godziny ważenia). Widziałam że przy tych strasznych sprawach nowotworowych (płuca, wątroba, serce) piesek ma spory brzuch, czasem nawet zwiększony apetyt, ale chudnie i ma wyczuwalny kręgosłup. Hunterek nie ma.
Powiem Wam, że aż tak się nie martwiłam, ale miałam dzisiaj tu klienta, który jest naszym stałym klientem i podczas rozmowy Hunter cały czas szczekał, bo dopiero co wyciągnęłam jedzonko i miałam podać z tabletkami. Chcąc się trochę wytłumaczy przy kliencie powiedziałam, że przepraszam ale właśnie miał dostać jedzenie i dlatego się dopomina. A on mnie zapytał czy coś z brzuchem bo widzi że jest powiększony (nie dzisiaj, widział wcześniej).
Jak nie przejmowałam się aż tak bardzo to teraz nie umiem myśleć o niczym innym...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|