|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Hunter
Gaduła
Dołączył: 16 Sty 2018
Posty: 474
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 9:18, 05 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Asiu, wierz mi, tylko dzięki informacji od Ciebie, że "dopiero" po trzech chemiach Luckowi węzły zeszły, jakoś funkcjonuje. Martwi mnie wprawdzie, że te podżuchwowe się schowały, a teraz znowu wyszły, ale pocieszam się tym, że skoro wszystkie inne były wyczuwalne to może to nic nadzwyczajnego.
Myślałam właśnie żeby podać lomustynę. Mieliśmy rozważyć monoterapię z doxo + asparaginazę, ale myślę że w zaistniałej sytuacji nie ma to sensu.
Jesteśmy umówieni dopiero na piątek, bo to będzie dwa tygodnie po doxo. Jutro mamy echo serca.
Gosiu, nie umiem się pogodzić z faktem, że Hunter jest mi dany jeszcze tylko na chwilę. Mogę żyć nadzieją że będzie dobrze, ale myśl że za miesiąc lub dwa może go nie być powoduje że nie chce mi się żyć. Dosłownie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Hunter
Gaduła
Dołączył: 16 Sty 2018
Posty: 474
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 9:24, 05 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Aaa.. nie wiem czy węzły są stabilne. Nie wydaje mi się że rosną, ale wyczuwalne są zdecydowanie. Przed doxo były wielkości śliwki węgierki, teraz są jak wiśnie, a może nawet mniejsze.
Co do Onkovetu - na razie jestem zadowolona, ale zobaczymy jeszcze po chemii. Na pewno opiszę. Póki co cieszę się, że gdzieś w zasięgu możemy podać leki, których potrzebujemy.
Jeśli chodzi o Therios. Napisałam do dr Mai prośbę o propozycję innego leczenia niż podstawowym schematem, ale niestety nie otrzymałam odpowiedzi..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gosia i Szczepan
Gaduła
Dołączył: 25 Wrz 2017
Posty: 653
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 9:28, 05 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Wiem i rozumiem, miałam podobnie, czułam podobnie. ale dlatego też każda zmiana tak Cię boli.
A bad krwi? Robiliście w tym okovecie?
A Therios pies drapał..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JoRew
Gaduła
Dołączył: 16 Lip 2017
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 13:54, 05 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
[quote="Gosia i Szczepan"]Poczytaj Asię Cieszy się z każdego dnia, każdej zjedzonej michy, bo to jest teraz najważniejsze. Nie zakładaj, ile wyszarpiecie, ale odhaczaj, ile udało się Wam wyszarpać [/quote]
Żeby może nie wyjść na taką heroinę - mi też się zdarza a/ marzyć, że zdarzy się jakiś cud, b/ martwić się, że pewnie limit szczęścia się kurczy. I fakt - wtedy przeżywam piekło. Które i tak w końcu nas dogoni
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
CaraBella
Gaduła
Dołączył: 05 Lut 2014
Posty: 1101
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: okolice W-wy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:48, 05 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Niestety ten moment dogania wszystkich- nawet "niechloniakowych" . I nigdy nie jesteśmy na to gotowi. Według mnie macie sporo powodów do zadowolenia- Hunterek nieźle znosi chemię, ma niezłe wyniki, sporo sił więc możecie prowadzić dalsze leczenie. Onkovet może mieć inne pomysły na leczenie a do tego dostęp i chyba wiedze w kwestii innych leków więc jeszcze możecie powalczyć. I na tym lepiej się skoncentrować. Poznałam dziś właścicielkę goldenki- poprzednia odeszła w wieku 7 lat- nowotwór zabrał ja w tydzień. A zobacz ile już za wami i jeszcze sporo możliwości i szans przed.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JoRew
Gaduła
Dołączył: 16 Lip 2017
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 15:53, 05 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Ja w międzyczasie też widziałam, jak pies odszedł w 3 tygodnie - na Białobrzeskiej, gdzie wysłałam właścicielkę, nie zdążyli nawet ustalić leczenia.
Zrobili biopsję, a dzień po wyniku pies umarł. Wtedy zrozumiałam, jak dużo mamy z Luckiem szczęścia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gosia i Szczepan
Gaduła
Dołączył: 25 Wrz 2017
Posty: 653
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:35, 06 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Jak u Szczepka po powrocie z wakacji mama pokazała mi powiększone węzły (na szczęście w nieszczęściu powiększyły się na 2, 3 dni przed naszym powrotem, a nie od razu po wyjeździe), to (a znałam przecież Hildebranda, jeździłam do niego z psiakami, spotykałam "chłoniakowców") od razu poczułam, że to TO. Całą noc mnie gryzło, że może jednak nie, że może to jakieś zapalenie gardła, bo we Wrocławiu było chłodno już, a on z osłabioną odpornością całymi dniami przesiadywał na podwórku, albo coś innego. Wiedziałam, a jednak wypierałam. Ze strachu, bo wiedziałam, co to oznacza. Na szczęście następnego dnia jeszcze na urlopie zadzwoniłam do dr H i udało nam się wcisnąć. Szybka diagnostyka, diagnoza i po 2 dniach od pierwszej wizyty już podaliśmy chemię.
Napisałam to, bo my wiemy, jak ważna jest szybka diagnostyka w przypadku chłoniaka. Wiemy, że ten rak zabija do 4 tygodni od zachorowania bez podjęcia leczenia. A przecież powiększone węzły chłonne nie są początkiem choroby, a pierwszym widocznym objawem. Wystarczy, że opiekun odczeka tydzień, bo będzie myślał podobnie, że to może jakaś angina, po tygodniu zgłosi się do lekarza, potem kilka dni na diagnozę i zanim podejmie się leczenie jest za późno.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hunter
Gaduła
Dołączył: 16 Sty 2018
Posty: 474
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:30, 06 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Wiem, ale wiecie co.. Może to zabrzmi strasznie, ale czasem myślę że właśnie tak wolałabym się rozstać z Hunterkiem. Tak niespodziewanie. Codziennie cierpię psychicznie z powodu jego choroby, codziennie mam chwilę, w której uświadamiam sobie, że moje maleństwo umiera. Nasłuchuję go w nocy, rano od razu po otwarciu oczu sprawdzam czy żyje i czy oczka są okrągłe i czarne (tak naprawdę ciemnobrązowe, ale pod łóżkiem widzę tylko trzy czarne kropki - oczy i nos ). Codziennie setki razy moje serce ściska ból, bo wiem co nas czeka. Wiem że zawsze nas czeka, ale normalnie się o tym nie myśli.
Hunterek cały czas dobrze się czuje, mieliśmy jedynie kilka epizodów gorszego samopoczucia. Tak naprawdę to średnio do mnie dociera jak bardzo jest chory. Przy powiększonych węzłach myślę o tym częściej - i wierzcie mi, codziennie przeżywam prawdziwy koszmar.
Jestem wdzięczna losowi za to co dostaliśmy, ale wiem też co nas czeka (dosłownie! wiem jak wygląda umierający pies), codziennie się boję że to nadejdzie. Słabo sobie radzę jeśli o psychikę chodzi. Jestem mocno aspołeczna, nie bardzo szukam kontaktu z ludźmi. Błażej i Hunter w większości mi wystarczą do szczęścia. No i Hunter jest ważną składową mojego dobrego samopoczucia. Najważniejszą
Dzisiaj Hunterek jest wesoły od rana, mordka pogodna, na spacerkach też mały żywiołek. Węzełki wyczuwalne, ale nie powiększają się, apetyt jest rewelacyjny! W nocy spaliśmy przytuleni
Dzisiaj o 13:30 mamy echo serca w Zabrzu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gosia i Szczepan
Gaduła
Dołączył: 25 Wrz 2017
Posty: 653
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:51, 06 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Hunter, strasznie zabrzmi też to, co napiszę. Ból po stracie ukochanego psiaka jest nie do opisania. Ale jest potem też pewien rodzaj ulgi. Widziałam, jak choroba Szczepkiem poniewierała, odbierała mu godność, szczególnie w tych ostatnich dniach. Przekroczeniem granicy była asparaginaza, a to co się potem działo było bardzo przykre. Widziałam rezygnację w jego oczach. Dotąd się potykał, przewracał, wpadał na coś, ale podnosił się, nie przejmował i radośnie szedł dalej. Potem było inaczej. Na samą myśl płakać mi się chce. Ale czuję ulgę. Za niego, że już nie musi walczyć o każdy krok, każdy ruch. I czuję ulgę, bo już się tak nie boję, nie drżę, nie niepokoję. O Zarę, wiadomo, ale to inny strach. Taki bardziej ogólny, a nie jak z nożem na gardle.
Powodzenia. I cieszę się, że macie się super. Przynajmniej Hunterek Głowa do góry!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hunter
Gaduła
Dołączył: 16 Sty 2018
Posty: 474
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 11:09, 06 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
No więc jak już tak strasznie brzmimy - czasem wiem, że jak Hunter odejdzie to paradoksalnie uzyskam spokój.
Wiem, że skupiam dużą uwagę na tym że choroba jest niewyleczalna i liczę nam dni. Ale to tylko jak z Hunterkiem jest źle. Na co dzień myślę że zdarzy się cud i Hunterek zostanie wyleczony. W medycynie różne niewyjaśnione rzeczy się dzieją. Jak tak myślę to jestem całkiem zadowolona z tego co mam Dlatego za każdym razem jak jest gorzej to wtedy dociera do mnie jak będzie..
Ale dobra, już nie czarnowróżę Asiu, przepraszam, wiem że nie lubisz takich mrocznych wizji
Staram się żyć jak Wy i cieszyć z tego co mamy. Wiem że i Ciebie dopadają czarne myśli, ja jestem troszkę depresyjną osobą, dlatego pewnie dopadają mnie częściej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JoRew
Gaduła
Dołączył: 16 Lip 2017
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 13:27, 06 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Spoko - ja akurat też mam naturę depresyjną. Ale faktycznie po wznowie staram się nie oczekiwać za dużo. Po prostu przesunęła się perspektywa. Każdy dzień jest in plus.
Koleżanka, która pracuje na hematologii dziecięcej, powiedziała mi wtedy (kiedy dowiedziałam się o wznowie), że u jej pacjentów często właśnie ten czas, kiedy nie ma już nadziei na wyleczenie, staje się najlepszym czasem. Pozostaje czysta miłość. Coś w tym jest.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hunter
Gaduła
Dołączył: 16 Sty 2018
Posty: 474
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 13:44, 06 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Hunterek jest po echu serca. Wszystko ok, doxo póki co nie wyrządziła szkód, jest niedomykająca się zastawka, ale to nie jest spowodowane ani doxo ani chłoniakiem. Taki troszeczkę chorowitek mi się trafił.
Dr Maja mi odpisała. Generalnie to może podać to na co się uprę (chyba z wyjątkiem lomustyny bo nie ma i mieć nie będzie). Jestem wstrząśnięta! Nie wiem jak z poziomem mojej wiedzy mogę się na coś upierać... Chyba postawiła już krzyżyk na Hunterku i napisała, że mogę szukać gdzie indziej, jeśli ktoś się podejmie podać inne leki... I mam walczyć jak chce.
Nie wiecie jaki to cios! Mój lekarz prowadzący, właśnie mi napisał, że on to już dużo nic zrobi, bo właściwie to nie ma żadnych leków. Jestem załamana, że tak bardzo uwierzyłam w to co przeczytałam na ich temat w internecie. Pani doktor pięknie potrafi pisać... Jej blog jest cudownym wabikiem. A tyle razy słyszałam tam że jak będzie wznowa to są jeszcze inne leki, że nie ma tragedii itd. Eh...
Boję się że przez odrzucenie doxo na początku odebraliśmy Hunterkowi szansę. Dzisiaj po echu serca powiedziano nam, że nie ma większych przeciwwskazań do doxo, jest oczywiście kardiotoksyczna i trzeba kontrolować serce, ale można podać. Boję się, że przez wybór lekarza przyczyniłam się do złego leczenia Hunterka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JoRew
Gaduła
Dołączył: 16 Lip 2017
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 13:48, 06 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Hunter - patrz do przodu, nie oglądaj się na wybory, których nie cofniesz!
Dobrze, że jednak echo serca jest ok. Lucek też ma niedomykalność, i jakiś jeden parametr na granicy.
Jeśli chodzi o lomustynę - cóż, możliwe, że po prostu jest problem z tym lekiem. Jeśli nie ma dojścia, to nie ma. Na szczęście znalazłaś inną lecznicę i tego się teraz trzymaj ))
Trzymamy z Luckiem i Miszą kciuki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hunter
Gaduła
Dołączył: 16 Sty 2018
Posty: 474
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 13:57, 06 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Asiu wiem, że nie cofnę czasu. Ale jestem zła i zamierzam powiedzieć o tym całemu światu. Niestety mam wrażenie że i to forum przyczyniło się do popularności Theriosa i zupełnie nie wiem dlaczego. Choć wiele wpisów to stare wpisy. Może kiedyś było więcej zapału.
Problem z lomustyną? W Warszawie jest, we Wrocławiu jest i jest nawet w Gliwicach. Dla chcącego nic trudnego. Przecież wszystko jest dosłownie kwestią życia i śmierci. Na rzęsach można stanąć i mieć wszystkie możliwe narzędzia do walki. Jak wręcz można ich nie mieć??
Idę wybuchnąć!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JoRew
Gaduła
Dołączył: 16 Lip 2017
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 13:59, 06 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
jasne, rozumiem - trzeba krzyczeć, masz rację
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|