|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
paulam90
Uczestnik
Dołączył: 14 Mar 2013
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:33, 06 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
o nie...nie...nie... piszę teraz płacząc nie wierze...tak dobrze przecież bylo...tak strasznie mi przykro...Kori była dla mnie i Frytki taką opoką podczas jej choroby...niewierze:( Droga SleepingSun, najważniejsze że juz nie cierpi...a Ty kochana 3maj się.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
mala_czarna
Moderator
Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 8:17, 07 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Koruniu, biegaj sobie już szczęśliwie i bez bólu za TM. Tam są już wszystkie nasze pieski :cry: :cry:
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Joanna
Gaduła
Dołączył: 02 Lut 2011
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zachodniopomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 8:42, 07 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Koreczku ! to nie musiał być jeszcze Twój czas, a więc dlaczego (?).
SleepingSun wiem jak to jest i strasznie, strasznie współczuję
:cry:
Dla Kory [*]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natal
Uczestnik
Dołączył: 30 Gru 2012
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 10:17, 07 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Baaaaardzo mi przykro:( Taka waleczna dziewczynka:( Sonia na pewno na nią czekała i teraz razem wojują A my do nich kiedyś dołączymy:)
Tam za Tęczowym Mostem jest z moją Sonią i moją Warunią największa psiara jaka chodziła po Ziemi:) Moja babcia, która zaszczepiła w całej mojej rodzinie miłość do zwierząt, miała ich zawsze sporo i wszystkie ukochane i ...upasione:) Tinka (nasza bolonka) jak nie chciała jeść (czyli zawsze) to babcia karmiła ją z ręki polędwiczkami z kurczaka, bez żadnego tłuszczyku, skubała po kawałeczku i karmiła Wierzę w to głęboko, że babcia tam czekała na Warunię, potem przywitała moją Soniunię, a teraz przygarnie Twoją Korcię, dopóki sama do niej nie dołączysz:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sophie
Gaduła
Dołączył: 10 Cze 2011
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 10:40, 07 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
SleepingSun - bardzo Ci współczuję... :cry:
W ciągu tygodnia sytuacja zmieniła się o 180 stopni...
Kori miała wspaniałą opiekunkę i cudowną przyjaciółkę - walczyłaś dzielnie o jej życie, a kiedy nadszedł czas pięknie przeprowadziłaś ją za Tęczowy Most [']
Trzymaj się, Kochana!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SleepingSun
Gaduła
Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:17, 08 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
bardzo wam dziękuję za słowa wsparcia, to naprawdę dużo dla mnie znaczy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SleepingSun
Gaduła
Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:15, 13 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
minął tydzień bez mojego słoneczka i zaczynam powoli trzeźwo myśleć. trochę mi przykro, że przez większość weterynarzy traktowani byliśmy z wielkiej łaski jako przewrażliwieni właściciele. przykro mi, że wymyślono zapalenie żołądka i tak bardzo się tego trzymano, po mimo tego, że po lekach nie przechodziło. kolejnym chybieniem było skrócenie przełyku i zaburzenia jego motoryki. przykro mi, że w lecznicy nikt nie przejął się tym, że pies mi przestał chodzić. przykro mi, że dopiero w niedzielę trafiłam na lekarzy, którzy zajęli się moim psem. obawiam się też, że odstawienie chemii mogło spowodować taki a nie inny stan. może było tak, że chłoniak bez żadnego oporu przeniósł się do mózgu. cyklofosfamid odstawiliśmy w poniedziałek (po 3 dniowej przerwie), a w czwartek Kori prawie nie chodziła. mogło to być spowodowane zmianami w mózgu (powolnym uszkadzaniem poszczególnych ośrodków) lub zwyrodnieniem kręgosłupa. mam żal, że jedna lecznica całkowicie zignorowała to, że pies który w niedzielę biegał w czwartek bez pomocy nie jest w stanie wejść do gabinetu. jeśli winą był chłoniak mózgu może mogliśmy ją uratować? do tej pory budzę się z lękiem w nocy, że coś trzeba zrobić, że trzeba jej pomóc. to jest straszne...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Joanna
Gaduła
Dołączył: 02 Lut 2011
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zachodniopomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:18, 13 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
:cry:
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SleepingSun
Gaduła
Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:36, 19 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
mam okropne koszmary w nocy. czegoś takiego nie miałam nigdy. Kori wpół żywa, albo ożywająca tylko na spacer. nagłe uczucie, że się czegoś nie zrobiło, jakiegoś leku nie dało. że coś trzeba jeszcze badać. do tego duszę się przez sen i budzę się zalana łzami. wy też tak miałyście? kiedy to przejdzie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
oliga89
Uczestnik
Dołączył: 30 Mar 2013
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:36, 19 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Tak... Koszmary... Albo spie cały czas, albo nie spie w ogole. Zastanawiam sie, analizuje i wyje jak małe dziecko. Nie moge tego zrozumieć. Analizuje każda chwile z tych 2 miesięcy. Czy mogłam to wcześniej wychwycić.
A najbardziej to chce z nią znowu byc.
Nie wiem ile taki stan trwa, trwać może. Studia zmuszają mnie do funkcjonowania. Ale nie moge przestać o tym myslec, cały czas mam wrażenie, ze ona jest, ze leży na swojej kanapie, ze zaraz przyjdzie sie przytulić... Trzymaj sie, mam nadzieje, ze przyjdzie taki dzien, ze pomyslisz o Kori ze spokojem. Pozdrawiam goraco
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SleepingSun
Gaduła
Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:53, 19 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
najgorsze są powroty do domu. ja robię wszystko żeby nie wracać... ale nawet jak śpię poza domem to męczą mnie koszmary... w dzień żałoba jest jakby koło mnie... nie wiem dlaczego. może dlatego w nocy nie mogę spać...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Joanna
Gaduła
Dołączył: 02 Lut 2011
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zachodniopomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:31, 21 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Hmm..., skąd ja to znam. Niestety dla mnie powroty do pustego domu były najgorsze, nikt mnie nie witał, nie plątał się pod nogami, nie było nawet zapachu Abry. To się zmieniło jak wzięliśmy Bellę i Lunę. Ale tęsknota i takie przeświadczenie, jednym razem,że może czegoś nie zrobiłam co pozwoliłoby Abrze żyć, a innym, że za długo czekałam z decyzją o zakończeniu jej cierpień, nie dają mi spokoju do dziś, mimo,że minęło już sporo czasu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SleepingSun
Gaduła
Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:02, 21 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
ja się boję, tak okropnie się boję że jak wezmę kolejnego psa to go skrzywdzę. skrzywdzę, bo to nie będzie moja Kori. boję się, że tamta miłość była tylko dla niej i nie będę jej umiała dać innemu psiakowi... Joanno jestem pewna, że zrobiłaś dla Abry wszystko co mogłaś.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natal
Uczestnik
Dołączył: 30 Gru 2012
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:12, 21 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Trzymaj się...z czasem jest lżej. Nie jest cudownie, ale lżej. Na psiaka myślę że za wcześnie...przynajmniej dla mnie. Teraz jest czas żałoby, opłakiwania, złości, rezygnacji, godzenia się z losem, wspomnień, a potem przychodzi normalny dzień i pewnie wtedy będzie moment na kolejnego psiaka, który potrzebuje miłości. Wiesz, matki mają takie obawy kiedy są w ciąży z drugim dzieckiem, boją się że drugiego nie pokochają tak mocno jak pierwszego, bo jak można kochać tak samo mocno jak swoje własne dziecko? Kiedy byłam w ciąży z Nikosiem, martwiłam się że nie mogę kochać drugiego dziecka tak samo bo już nie mam miejsca w sercu, Franio zajmował całe. A kiedy zobaczyłam Nikosia... to było tak, jakby moje serce się zdublowało, żaden z synków nie miał mojej miłości pół, mieli całą moją miłośc...ale zdublowaną tak jakby:)
Dlatego myślę, że podobnie jest z drugim psiakiem, kocham nadal Sonię i nigdy nie przestanę, ale drugiego psiaka będę kochała tak samo- bo serce mam pojemne.
Trzymaj się, jeszcze przyjdzie czas, będziesz wiedziała kiedy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mala_czarna
Moderator
Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 12:06, 22 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
SleepingSun napisał: | ja się boję, tak okropnie się boję że jak wezmę kolejnego psa to go skrzywdzę. skrzywdzę, bo to nie będzie moja Kori. boję się, że tamta miłość była tylko dla niej i nie będę jej umiała dać innemu psiakowi... Joanno jestem pewna, że zrobiłaś dla Abry wszystko co mogłaś. |
Tak sobie myślę, że jest wiele miłości, ale każda inna. Wiem jak bardzo boli odejście psa, wiem, że czasem czas nie goi ran, a tylko je zabliźnia, ale wiem też, że dzień, kiedy przyjechała do mnie ze schroniska moja Froteczka jest jednym z najszczęśliwszych dni w moim życiu. Myślałam, że nie pokocham już nigdy żadnego psa, że Wiki to moja pierwsza i ostatnia psia miłość, ale wcale tak nie jest. Może to już inna miłość, dojrzalsza, bo i ja jestem już sporo starsza, ale cały czas mocna i prawdziwa. Sleeping, wiesz, to jest tak, że każdy z nas musi odczekać aż minie żałoba. Pogodzić się ze śmiercią nie można, bo to cały czas boli, cały czas wspominamy te dobre i złe chwile, ale uwierz mi, może kiedyś w Twoim sercu zagości nowy psiak, bo my mamy wszyscy tutaj takie serca, które zmieszczą jeszcze sporo psich miłości
Nie wiem czy kiedyś to czytałaś, ale pozwalam sobie wkleić. To chyba nie Barbaba Borzymowska, ale nie znam autora:
Ludzie, nim odejdą zapisują w testamencie swój dom i wszystko co mają, tym którzy zostają . Gdybym mógł swoimi łapkami zrobić tak samo, moja Ostatnia Wola wyglądałaby tak :
- mój szczęśliwy dom
- moją miseczkę i posłanie
- kolana, na których kładę głowę
- ręce, które głaszczą
- głos, który mnie woła
- serce, które mnie kocha
zapisuję w Ostatniej Woli głodnemu, chudemu, smutnemu przerażonemu Psu w Potrzebie .
Kochany Człowieku ! Twoja miłość to wszystko co mam, więc gdy odejdę nie mów " już nigdy nie pokocham innego psa " lecz wypełnij mój Testament i daj wszystko co miałem komuś, kto tego bardzo potrzebuje !
Twój Pies
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|