Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Masza
Gaduła
Dołączył: 03 Gru 2013
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:32, 04 Gru 2013 Temat postu: Masza - agilitowe słoneczko zasnęło ... |
|
|
Witam wszystkich.
Miesiąc temu u mojej 6-letniej suczki rozpoznano po biopsji chłoniaka. Dla nas był to prawdziwy szok, tym bardziej, że Masza nigdy nie chorowała i zawsze była okazem zdrowia. Na spacerach zawsze wszędzie biegiem, startowała kilka lat w zawodach agility a tu nagle ... szok.
Zaczęło się od powiększonych węzłów pachwinowych. Już wtedy między wierszami mówiono, że być może to chłoniak, jednak objawy ustąpiły po podaniu antybiotyku i wszystko wróciło do normy. Lekarze też uspokajali, że w tym układzie to zapewne tylko zapalenie. Pod koniec października Maszka zaczęła popuszczać mocz i wtedy weszło leczenie w kierunki posikiwania posterylkowego (badania krwi i moczu nie wykazywały niczego niepokojącego), jednak po kilku dniach potrafiła podczas snu opróżnić już cały pęcherz, stawała się co raz bardziej apatyczna, traciła apetyt i do tego bardzo dużo piła. Ponowne badania krwi i wyniki już gorsze - hiperkalcemia. Mała stawała się co raz bardzie osłabiona, musiała być hospitalizowana, zaczynała być odwodniona. W efekcie groziła niewydolność nerek. Kolejne konsultacje z weterynarzami i decyzja by zrobić biopsję z węzłów. Jeszcze się łudziliśmy, że to może dalej ciągnie się jakieś zapalenie, ale wynik biopsji nie pozostawił cienia wątpliwości. W trybie pilnym próbowaliśmy umówić się na konsultacje z dr Jagielskim lub Hildebrandem, ale wszędzie dostaliśmy prawie dwutygodniowy termin oczekiwania. W końcu pojechaliśmy do Gorzowa Wlkp. do dr Kurosza, który zajmuje się min. leczeniem onkologicznym. Tu Masza po raz kolejny została przebadana i została wprowadzona chemia. Tydzień później pojechaliśmy jeszcze do Wrocławia do dr. Hildebranda, gdzie mieliśmy zabukowany wcześniej termin wizyty, by skonsultować wszystkie wyniki i leczenie.
Tym sposobem jesteśmy już po 4 kursie chemii. Masz znosi ją niestety różnie. Póki co dość kiepsko reaguje na winkrystynę. Najgorsza jest 2-3 doba, potem pies wraca do formy. Dziś na przykład jest już pełna energii a i nam wtedy serce rośnie.
Nawet przez moment nie pomyśleliśmy, żeby odpuścić na starcie, by nie podejmować leczenia. Walczymy i walczyć będziemy do końca. Tak jej i sobie obiecaliśmy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Masza dnia Pią 20:06, 30 Maj 2014, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
SleepingSun
Gaduła
Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:42, 04 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
trzymamy kciuki za waszą walkę! my walczyłyśmy 18 miesięcy, w maju nasza suczka odeszła...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mala_czarna
Moderator
Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 7:45, 05 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Masza, u nas też było różnie. Najgorsza pierwsza chemia, później już lepiej, i kolejne naprawdę dobrze znosiła Wikunia. Moja suczka była jeszcze młodsza od Twojej. Miała 4 lata jak zachorowała
A powiedz mi, to siusianie, czym jest spowodowane? Czy miał (ma?) na to wpływ chłoniak, czy coś się w międzyczasie zadziało z nerkami?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Masza
Gaduła
Dołączył: 03 Gru 2013
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:01, 05 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Dzięki dziewczyny, ze jesteście.
W tej chwili posikiwanie się uspokoiło. Podejrzewali nacieki nowotworowe na ściankach pęcherza, ale żadne badanie tego nie potwierdziło. Niemniej na pewno miało to związek z chłoniakiem.
SleepingSun- strasznie mi przykro, że przegraliście, ale tak sobie myślę, że 18 miesięcy to i tak sporo. Wiem, że ciężko przy chłoniaku cokolwiek wyrokować, ale objawy u Maszy sugerują, że niestety rokowanie nie jest obiecujące. Wstępnie dano nam ok 6 miesięcy ... Zawzięliśmy się i walczymy. Co przyniesie czas, zobaczymy.
Jutro rano morfologia, a potem doksorubicyna. Trzymajcie kciuki.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Masza dnia Czw 22:17, 05 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aneta
Gaduła
Dołączył: 01 Gru 2013
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:40, 06 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Masz ja wraz z Fuksikiem również trzymamy kciuki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SleepingSun
Gaduła
Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:12, 06 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
tak naprawdę nie ma co rokować. Kori była w tak złym stanie, że wątpię iż dożyła by jeszcze tygodnia. nie mogła kompletnie nic jeść, była strasznie osłabiona, wszystko wymiotowała. schudła prawie 10 kg w tydzień! mimo tego żyła i żyła i to w rewelacyjnym stanie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Masza
Gaduła
Dołączył: 03 Gru 2013
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 17:54, 08 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
I dlatego my też walczymy. Masza przed podaniem chemii była w stanie bardzo złym, wyniki zaczęły się sypać, na łeb na szyję. teraz jest o niebo lepiej, nie licząc oczywiście "złych" dni po chemii.
W domu są obecnie jeszcze dwa inne psy. Największą niedogodnością jest konieczność ograniczania kontaktu psów przez pierwsze doby po chemii, ale i to zaczynamy ogarniać.
Dziś mija druga doba po podaniu doksorubicyny. Kolejna chemia za dwa tyg.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aneta
Gaduła
Dołączył: 01 Gru 2013
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 17:57, 08 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
U jakiego lekarza leczysz Maszę?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Masza
Gaduła
Dołączył: 03 Gru 2013
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 18:39, 08 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Pies leczony jest w klinice Kalinowa w Łodzi, ale leczenie ustawił i cały czas prowadzi dr Kurosz z Gorzowa Wlkp. Mój wet nie czuł się na siłach wprowadzać schemat chemii, ale bezproblemowo podaje wlewy i prowadzi psa tu na miejscu po ścisłych konsultacjach z gorzowską kliniką. To było najlepsze rozwiązanie, bo w Łodzi chyba nikt onkologią się nie zajmuje a jazdy cotygodniowe z Maszą gdzieś po Polsce nie bardzo wchodziły w grę, bo ona zawsze kiepsko znosiła podróże.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aneta
Gaduła
Dołączył: 01 Gru 2013
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 19:25, 08 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Dlaczego Masza nie moze mieć kontaktu z pozotałymi pieskami? ja też mam sunię na dworze, bedę musiała ograniczać ich kontakty? A jak z ludźmi, można pieska głaskać?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mala_czarna
Moderator
Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 7:58, 09 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Aneta napisał: | Dlaczego Masza nie moze mieć kontaktu z pozotałymi pieskami? ja też mam sunię na dworze, bedę musiała ograniczać ich kontakty? A jak z ludźmi, można pieska głaskać? |
Ech, na temat chemii krąży już tyle plotek, że człowiek nie wie jak do tego podejść. Powiem tak. Na prawie 3 lata podawania chemii miałam przez cały czas styczność z moją Wikunią. Nic do dnia dzisiejszego mi się nie stało, nie jestem chora, nie wypadły mi włosy, nie mam złej morfologii. Owszem, bezpośrednio po chemii po prostu nie powinno się pieska głaskać, zabierać do łóżka, a wszystkie płyny fizjologiczne sprzątać w rękawiczkach. Ja do dzisiaj pamiętam, że rękawiczek mi się często po prostu nie chciało nawet szukać, wszystko sprzątałam gołymi rękami, i jak widać żyję i mam się dobrze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Masza
Gaduła
Dołączył: 03 Gru 2013
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:47, 09 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
mała czarna, to właśnie chodzi o te pierwsze doby po chemii, by psy nie piły z jednej miski, nie lizały się po pysiach ( a akurat Masza jest ta wylizującą pozostałe psy). Nasze psy do tej pory wyjadały sobie nawzajem z misek, spały razem w legowiskach. Trudno im wytłumaczyć, że są dni kiedy im teraz tego nie wolno.
My też uważamy przez te 48h, by nie mieć styczności z wydzielinami. To tylko o to mi chodziło pisząc, że musimy ograniczać kontakty w stadzie.
Dziś Maszka nieco apatyczna, zwymiotowała dwa razy. Pojechaliśmy na zastrzyk przeciwwymiotny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SleepingSun
Gaduła
Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 1:17, 10 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
też osobiście uważam, że takie ograniczanie kontaktu to spora przesada. zastrzyk pomógł? możecie poprosić weta o metoclopramid w tabletkach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mala_czarna
Moderator
Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 14:37, 10 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
To ja również polecam cerenię w tabletach, u nas znakomicie się sprawdzała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mala_czarna
Moderator
Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 8:10, 18 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Jak się Maszeńka czuje?? Czy minęły już wymioty?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|