|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
koyanis
Nowicjusz
Dołączył: 09 Mar 2007
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wrocław
|
Wysłany: Pon 15:10, 12 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
ciekawa inicjatywa- gratuluje pomysłu, może pomoże niejednemu pieskowi:)
mój piesek ma szczęście- zachorował na chłoniaka limfoblastycznego, jednak udało się go bardzo szybko (3 dni od wystąpienia ostrych objawów ) zdiagnozować i zlokalizować. Okazało się, że jest to dość rzadka postać jednowęzłowa (tylko śledziona) dzięki czemu leczenie chirurgiczne (natychmiastowe wycięcie śledziony wraz z okolicznymi węzłami chłonnymi) miało szanse być radykalne. Czas pokazuje, że było też skuteczne. Od operacji minie niebawem 5 miesięcy, kolejne badania (krew, limfa, usg) pokazują że wszystko jest w porządku.
Ten przypadek pokazuje jak ważna może być bardzo szybka diagnoza. Chłoniaka, zwłaszcza limfoblastycznego, należy traktować jako stan nagły w którym zwłoka w leczeniu nawet o kilka dni może mieć potężne konsekwencje w odniesieniu do rokowania. Dlatego nie warto oszczędzać na diagnostyce i leczyć zachowawczo przez 2-3 tygodnie, bo może być za poźno
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 16:52, 20 Cze 2007 Temat postu: Kala po badaniach- bez śladów chłoniaka |
|
|
dziś zrobiliśmy kolejne badania kontrolne- nie ma śladu po chłoniaku i oby tak dalej:)
pozdrowienia
|
|
Powrót do góry |
|
|
aku
Nowicjusz
Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Nie 14:41, 24 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
to tylko się cieszyć i pilnować teraz psiaka!!!!
ale tak się zastanawiam, jakie były objawy, które skłoniły was do pójścia do weta zanim zdiagnozował chłoniaka?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 20:57, 26 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
hej
pierwsze ostre objawy były dość mało specyficzne, w każdym razie na kilka godzin nas zmyliły. Wcześniej (co prawda suńka chudła - straciła ok 10% wagi, jednak badanie krwi nic złego nie wykazywało... To chudnięcie zaczęło się jakieś 6-7 tygodni przed nagłym wybuchem choroby. A choroba pokazała się nagle i przebiegała jak burza. Pełne objawy rozwinęly się w jakieś 3-4 dni. Początkowo pies zaczął utykać na przednią łapę. Przez dwa dni to ignorowaliśmy, po dwóch dniach dołączyła się apatia i wysoka gorączka (41stopni), o dziwo Kala miała jeszcze nawet ochotę na jedzenie, choć widać było, że z psem dzieje się coś dramatycznego. I w tym stanie trafiła na kliniki- podejrzewaliśmy jakąś chorobę odkleszczową, a lekarz (nomen omen onkolog) młodzieńcze zapalenie kości. W końcu zwierzak dopiero niedawno skończył rok. Badanie krwi wykazało wybitną małopłytność i parę innych parametrów niezgodnych z normą. Prześwietlenie kości nic oczywiście nie wykazało, za to usg pokazało powiększoną śledzionę z rozsianymi ogniskami, jak się później okazało chłoniaka. W tym kontekście reszta obiawów zaczęła pasować. Następnego dnia rano śledziona wraz z węzłami krezkowymi została wycięta.
warto podkreślić, że aż do gwałtownego wybuchu choroby piesek zachowywał praktycznie pełną witalność, co było dla nas bardzo mylące i sugerowało, że tak naprawdę nic mu nie jest, a te trzy kilogramy stracił z powodu dużej ilości ruchu, może jakiegoś robaka w przewodzie pokarmowym.
a z Twoim jak było?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 10:14, 27 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
U Tinusi objawy też pojawiły się nagle. W poniedziałek wieczorem, gdy wróciłam z pracy zauważyłam, że jest jakaś taka osowiała, ale normalnie jadła, wyszła na spacer. Podczas głaskania wymacałam jej guzki pod szyją, których jeszcze poprzedniego dnia nie miała. to były węzły chłonne wielkości ludzkiej pięści, więc Mysza miała trudności z oddychaniem i mocno sapała, tak jakby była bardzo zmęczona. Następnego dnia z rana poszłam z nią do weta i zrobiłyśmy morfologie krwi, no i wyszły podwyższone leukocyty. Wetka praktycznie od razu zdiagnozowała chłoniaka. Następny dzień spędziłyśmy na klinikach weterynaryjnych i zrobiłyśmy RTG i USG, nie było żadnych przerzutów, morfologia była też przyzwoita, więc zaczęłyśmy chemioterapię. Na początku choroby jednak nie było żadnych objawów ani fizycznych, ani psychicznych. Tinelka była w świetnej kondycji, miała genialny apetyt, biegała i wszystko było oki. Nawet podczas chemii Tinusia czuła się bardzo dobrze. Kryzys przyszedł dopiero w lutym i trwał półtorej miesiąca...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 21:26, 28 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Kto prowadził Twojego psiaka jak już zdiagnozowałaś chłonika- dr Hildebrand? podawaliście chemię?
pozdrawiam
|
|
Powrót do góry |
|
|
aku
Nowicjusz
Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Sob 17:15, 30 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Dr Hildebrand jest jedynym i najlepszym specem od nowotworów we Wrocku. Jest genialnym lekarzem i człowiekiem i można mu w 100% zaufać. Jeśli mówi, że zwierzak ma szansę to trzeba mu ufać i wierzyć, że tak jest. c
Tinusia miała podawaną chemię od października ubiegłego roku. O tym, czy lekarz zdecyduje się na podanie chemii decyduje ilość płytek krwi, jeśli jest powyżej 80, to można podać mimo tego, że normy są od 150 - 500. Powiem szczerze, że gdybym miała jeszcze raz się decydować na podanie mojemu psu chemii po to, by przedłużyć mu życie nawet o to pół roku, to nie zastanawiałabym się ani minuty! Chemia u psów wygląda zupełnie inaczej. Służy przede wszystkim poprawie życia psiaka. Nie ma się, co oszukiwać, że pies chory na chłoniaka nie cierpi. Trzeba jednak zrozumieć sens chemii - ona nie tyle przedłuża życie zwierzęciu, co powoduje, że zwierzak się po prostu nie męczy, nie cierpi. Pamiętam, że Tina na chemii czuła się wprost rewelacyjnie, miała super apetyt, była żywa, bawiła się i biegała. Była prawie zdrowym pieskiem. W pewnym momencie chemii było tak rewelacyjnie, że sama zapomniałam o tym, że chłoniak to takie paskudstwo i że jest śmiertelny.
Początkowo chemię podaje się raz w tygodniu przez 4 tygodnie, później jeśli wyniki są zadawalające przechodzi się na cykl co 3 tygodniowy. Objawy są różne i różnie pieski znoszą chemię. Generalnie w większości (z tych piesków, które zdążyłam poznać na klinikach) psiaki znoszą to całkiem pozytywnie. Dr Hildebrand zawsze mówił, że nic nie będzie mówił na temat objawów wtórnych, żeby nie zapeszać a jak się będzie coś działo to dzwonić i miał słuszną rację! To kolejna oznaka genialności doktora - zawsze był uchwytny pod telefonem w razie, gdy coś się działo.
Nie wiem, co mogę Ci jeszcze napisać, ale pytaj śmiało! Obiecałam Tinusi, jak odchodziła, że będę pomagać innym zwierzakom, więc służę pomocą
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dalmatina
Administrator
Dołączył: 06 Mar 2007
Posty: 364
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:33, 05 Lip 2007 Temat postu: Re: Kala po badaniach- bez śladów chłoniaka |
|
|
Anonymous napisał: | dziś zrobiliśmy kolejne badania kontrolne- nie ma śladu po chłoniaku i oby tak dalej:)
pozdrowienia |
To wspaniałe wieści. Zyczymy by każde badania były tak dobre.
U nas minął rok od momentu diagnozy i pół roku od odejścia Uny. Niestety z uwagi na rodzaj chłoniaka (nie było guza ani powiększonych węzłów w poczatkowym etapie) zdiagnozowanie trwało jakiś czas. Najpierw pojawiły się problemy z nerkami, ale mimo płukań, zmiany diety po pewnym czasie nastąpił kryzys. Dopiero na tym etapie były powiększone węzły. Nerki były więc albo równolegle, albo preludium...Wtedy trafiliśmy do Kliniki Małych Zwierząt SGGW w Warszawie. Tu już sprawa potoczyła się bardzo szybko. Jednak muszę powiedzieć, że choć zdiagnozowanie trwało to nasze weterynarki "pierwszego kontaktu" bardzo się starały i były dociekliwe. Niestety wcześniej nie miały takiego przypadku... Za to, gdy kilka tygodni po nas pojawił się u nich piesek z podobnymi problemami od razu wysłały go do SGGW. Myślę, że i tak mieliśmy szczęście, bo gdybyśmy byli w Krakowie to prawdopodobnie nikt by się nie wyznał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dalmatina
Administrator
Dołączył: 06 Mar 2007
Posty: 364
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:43, 05 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
aku napisał: | Pamiętam, że Tina na chemii czuła się wprost rewelacyjnie, miała super apetyt, była żywa, bawiła się i biegała. Była prawie zdrowym pieskiem. W pewnym momencie chemii było tak rewelacyjnie, że sama zapomniałam o tym, że chłoniak to takie paskudstwo i że jest śmiertelny.
|
Mogę dokładnie to samo napisać. Choć bywały momenty załamania to jednak ogólnie trzeba przyznać, że nasza Una znosiła chemię świetnie. Oprócz utraty sierści i czasem małych problemów z perystaltyka jelit (które szybko udało się okiełznać dieta) nie było widać, ze choruje tak poważnie.
Ja podobnie jak Ty postanowiłam, że po śmierci Uny będę chciała informować ile się da o chłoniaku... Dlatego też powstało to forum i mam nadzieję, że dzięki Wam będzie tu dużo informacji, które pomogą osobom, które poznały diagnozę.
Uważam, że chemia jest szansą na przedłużenie godnego życia pieska i jeśli nie ma ku temu przeciwwskazań warto podjąć taką próbę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|