|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
azb
Nowicjusz
Dołączył: 01 Wrz 2013
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:25, 01 Wrz 2013 Temat postu: Sorina-bokserka 15 lat-odeszła 7 lat walki z nowotworami |
|
|
Kochani znalazłam to miejsce jak serce rozsypało mi się na milion kawałków.
Wiem że było mi dane długo cieszyć się wspólnymi chwilami ale na ten moment nigdy nie jest się przygotowanym.Moje zmagania z chorobą opisane są na forum boksery w potrzebie. Teraz chciałam powiedzieć ku pokrzepieniu serc że z chorobą nowotworową można żyć czasem długo i czasem brak jest już sił ale nigdy nie można się poddać.
Pierwszy guz wyrósł mojej suni na szyji jak miała 8 lat. Operacja w lecznicy do której kiedyś chodziłam. Nie dawało mi jeszcze spokoju ze na łapie ma taką brodawkę którą ciągle lizała. Miała biopsję- mastocytoma 2 stopień złośliwości. Znalazłam dr. Jagielskiego (jestem z Warszawy więc mam blisko) Po miesiącu od pierwszej była kolejna operacja. Oprócz wspomnianej brodawki wycięto jeszcze kilka mniejszych brodawke/guzków. Potem operacje były co rok 5 razy. W sumie wycięto ok 20 zmian w tym obcięto jej uszy bo jeden z guzków był na uchu.W histopatologii mastocytoma II stopień. Max .dawali jej 4 lata życia przy agresywnym leczeniu chirurgicznym Ostatnia operacja w wieku 12 lat. Nowotwory skóry nie są podatne na leczenie chemią tylko na radioterapię której u nas nas nie ma.Doszły guzy sutków i mastektomie.
W wieku 13,5 roku sunia bardzo kasłała, zdarzało jej się dyszeć, była słabsza .Sama zaprowadziłam ją na echo serca bo szukałam w internecie objawów. Byłam kilka razy z tą przypadłością na Białobrzeskiej ale mówiono mi że to zwiotczenie mięśni, ze starość . Usłyszałam diagnozę - guz podstawy serca 7 cm. Nieoperowalny, zresztą wiek. Zrobiłam RTG płuc- wyszły cienie które lekarz radiolog opisał jako możliwe przerzuty nowotworowe do płuc ale jeszcze przed opisem dostała antybiotyki. Pomagały na ten kaszel.
Poszłam do Jagielskiego żeby mi potwierdził że są przerzuty do płuc i zaprzeczył. Powiedział ze są zmiany pozapalne od przewlekłego zapalenia oskrzeli.Płuca są mniej powietrzne ale wyciągniemy ja z tego i wyciągnęliśmy.
Wiedzieliśmy już ze guz serca to chemodectoma- zmiana łagodna ale duża - w wieku 14 lat miała 8 cm -oszczędzaliśmy ją bardzo żeby nie chodziła za długo , bez schodów. Równocześnie nadeszły chwile kiedy sunia zaczynała chodzić i dyszeć zwłaszcza po nocy, myślałam że jej duszno bo tak mi sugerowano, widać było że coś ją boli . Dostała kiedyś przeciwbólowo pyralginę i myślałam że to już koniec to co się z nią stało. Leżała dysząc na podłodze bez sił niemal nieprzytomna z bólu. Mówiono mi że to możliwe przerzuty ale nie zgadzało mi się ze to po lekach.
Znów Jagielski - zdiagnozował u niej ciężką postać choroby wrzodowej żołądka , dwunastnicy i okrężnicy ponieważ mastocytoma powoduje że powstają wrzody. Nauczyliśmy się żyć z wrzodami. Przerobiliśmy wszystkie możliwe leki przeciwwrzodowe i przeciwbólowe łącznie z morfiną (przy wrzodach nie można podać żadnych leków sterydowych ani niesterydowych przeciwbólowych i przeciwzapalnych oraz niektórych antybiotyków) .Niestety na przełomie roku dołączyły się objawy mózgowe. Sunia żyła trochę w swoim świecie, kiwała ciągle głową.Zaryzykowałam kroplówki ze sterydów w osłonie wszelkich możliwych leków przeciwwrzodowych.Udało się podać 2 razy. 3 tygodnie koszmaru z bólem brzucha. 2 razy rozszerzenie żołądka w odstępie 3 dni bo duże dawki zmniejszające wydzielanie kwasu powodowały fermentację .I tym razem wygraliśmy. Wygrywaliśmy z krwawieniem z okrężnicy przez ponad rok, z zakażeniem łapy gdy przestała chodzić nawet z ropomaciczem które leczyliśmy alizinem. Przegralismy z guzem na jajniku i przerzutami do mózgu. Zabrakło jej 3 tygodni do 15-tych urodzin i nie żałuję ani chwili mojej koszmarnie długiej walki z nowotoworem i z tym ze ostatnie 1,5 roku było całkowicie podporządkowane opiece nad bardzo chorą i starą sunią która żyła z chorobą nowotworową aż 7 lat.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
mala_czarna
Moderator
Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 8:16, 03 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Aż się łza w oku kręci jak się czyta przez co te nasze biedne psy przeszły, albo też i przechodzą Szkoda, że sunia nie dożyła do swoich urodzin, ale daliście jej tyle miłości i opieki, troski, a więcej przecież już nic nie można było zrobić. Moja sunia była ze mną niecałe 7 lat, w tym niemal trzy lata leczona onkologicznie. To straszne, że te choroby dotykają niewinne psy, które nie zasłużyły na taki los
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Betka
Gaduła
Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:58, 08 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Witam Cię
Ja też miałam bokserkę, kochaną, śliczną i moją. Pierwszego guza skóry wycięto jej w wieku sześciu lat. Potem były kolejne operacje, kolejne guzki. Potem zmiany na sutkach i sterylizacja. Pokonał nas naczyniakomięsak. Ale nie dałyśmy się od razu. Po pierwszej operacji w czasie której wycięto zmianę nowotworową wielkości 20 cm, śledzionę i nerkę sunia żyła jeszcze 10 miesięcy. miesiąc przed tym jak piszesz gdy serce pękło mi na milion kawałków była jeszcze jedna operacja. Wyciętych zostało kilka "kiełkujących" zmian nowotworowych. A potem już nic nie mogłam zrobić. a przecież zrobiłabym wszystko.
Suńka miała prawie trzynaście lat.
Jak widzisz wiem co czujesz, przeżyłam to samo. Bardzo Cię pozdrawiam i bardzo współczuję.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|