|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
yadira
Nowicjusz
Dołączył: 21 Mar 2013
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 15:49, 21 Mar 2013 Temat postu: Zmora |
|
|
Może od początku..
Zmora trafiła do mnie 20 lipca 2007 roku, miała wtedy jakieś 8-9 tygodni. To pies z bazaru, z poznańskiej sielanki. Była dla mnie niespodzianką - chciałam whippeta (miałam upatrzone hodowle) albo psa ze schroniska jeśli mama nie zgodzi się wydać na psa tych 2000zł.
Nie było mnie w domu i dostałam telefon - przyjedź, jest niespodzianka!
Nie ucieszyłam się.. Chciałam psa, ale nie takiego. O zupełnie innej budowie, innym charakterze, innych potrzebach. Zmora była dla mnie kompletnym przeciwieństwem tego, czego po psie oczekiwałam - niezależności, trochę kociej natury, umiejętności znalezienia sobie zajęcia samemu. Szczupłego, umięśnionego wyglądu, gracji, elegancji.
Co dostałam? Patrząc po ulicach - tłustego, ciągnącego na smyczy, skaczącego na ludzi, mającego wszystko gdzieś brzydkiego psa, którego zwykle na niedzielnym spacerku głowa rodziny (potężny facet ok40) wyprowadza na spacer na kolczatce, a ten ciągnie go w lewo i prawo, robi co chce i poddusza się sam na kolcach.
Pierwsze moje słowa - znajdź jej lepszy dom.
Ale została.
A skoro została, to zaczęłam z nią pracować. Socjalizacja, potem obedience. Półtorej roku czekałyśmy na dostanie się do klubu agility - Zmora miała wtedy 3 lata.
W wieku dwóch lat ujawniła się brzydka alergia. W międzyczasie przeszliśmy na BARFa.
W 2010 roku dołączyłyśmy do Fundacji Mały Piesek Zuzi.
W wieku ok 5 lat odpuściłyśmy agility - Zmora zaczęła siwieć.
Po drodze robiliśmy też frisbee, ale nie przypadło nam do gustu.
Później znalazłyśmy rally-o (2012), które nam obu bardzo się podoba.
Od 2008 roku jeździłyśmy do Częstochowy, by tam w podmiejskim domu odpocząć, poćwiczyć, porobić zdjęcia i pobawić się z psami goszczącej nas Kai. Zmora bawiła się też w gonito z koniem i podżerała mu owies.
W 2012 roku odkryłyśmy dogtrekkingi.
Okazała się psem idealnym. Dokładnie takim, jakiego potrzebowałam. Dokładnie takim, jaki mi odpowiadał.
Czasem było ciężko, ale wspólnie rozwiązywałyśmy nasze problemy.
Ja widziałam dużo błędów i dużo niedoróbek - to nie tak, to mogłoby być lepiej, to cośtam, to cośtam.. W pewnym momencie życia jedna osoba uświadomiła mi, że to mój pierwszy pies, że do wszystkiego doszłam w 90% sama i to jaka jest Zmora jest moją zasługą. Że nasza więź jest niesamowita i jej zaufanie do mnie przeogromne. Że cała droga, którą przeszłyśmy jest moją zasługą i zrobiłam kawał dobrej roboty, zdając się w większości na intuicje. Teraz widzę, że to prawda i jestem z nas dumna.
Obecnie Zmora ma 5 lat i 10 miesięcy.
Wczoraj przyszły wyniki histopatologii wysłane do Idexu.
99% - chłoniak
Obecnie Zmora czuje się dobrze. Może ciut szybciej się męczy..
W sobotę idziemy nasz ostatni dogtrekking. Jeśli Zmo będzie się dobrze czuć - przejdziemy całą trasę. Jeśli nie - odpuścimy.
Miałyśmy tyle planów..
Góry, morze, zawody rally-o, dogtrekkingi, wystąpienie w jakimś filmie czy reklamie..
Mam dzwonić do doktora Hildebrandta, żeby dowiedzieć się co dalej i co z chemioterapią.
Ale ja nie chce chemioterapii. Nie widzę sensu w sztucznym przedłużaniu psu życia kosztem jego radości i ogólnego dobrego samopoczucia.
Obecnie zaczynam szukać innych rozwiązań.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Joanna
Gaduła
Dołączył: 02 Lut 2011
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zachodniopomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:23, 21 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Witaj na forum, tak to pięknie opisałaś,że siedzę i ryczę. Nic sensownego teraz nie napiszę :cry:
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SleepingSun
Gaduła
Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:42, 21 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
zastanawiam się ile jeszcze będzie trzeba walczyć z przekonaniem, że psy na chemii wyją z bólu, wymiotują i słaniają się na nogach... to takie krzywdzące przekonanie. krzywdzące dla psów, które mogły by dostać 2 lata cudownego życia. krzywdzące także dla Twojej Zmory - bo pies na chemioterapii żyje jak żył do tej pory. ostatni dogtreckking? może ich być przed wami jeszcze cała masa. jeśli tylko dacie sobie szansę. prawda o chemioterapii jest zupełnie inna - psy znoszą ją naprawdę świetnie. świetnym przykładem jest moja Kori (zapraszam na wątek, a gdybyś była przejazdem w Krakowie to na wspólny spacer) i wiele, wiele innych psów - chociażby tych opisanych na tym forum. nie wierzysz? rozumiem. w takim razie wybierz się do Wrocławia, Warszawy - gdziekolwiek gdzie psom podaje się chemię. porozmawiaj z właścicielami, zobacz jak to wygląda, poznaj te wszystkie psy którym chemia daje LATA życia. lata życia takiego jak do tej pory! czasem się zdarzy faktycznie, że jakiś pies gorzej znosi chemię - jest to kwestia osobnicza - ale to jest jeden dzień na miesiąc! jest szansa całkowitego cofnięcia choroby po skończonym schemacie podawania leków. czemu nie pozwalasz dać sobie i Zmorze szansy?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
yadira
Nowicjusz
Dołączył: 21 Mar 2013
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 20:47, 21 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Po konsultacji z drugim lekarzem co do typu chłoniaka - nie ma szansy na wyleczenie.
Nie podawanie chemioterapii jest moją decyzją i ja uważam ją za słuszną. Jestem przeciwniczką takiego leczenia, sama również nie używam większości leków.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SleepingSun
Gaduła
Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:24, 21 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
oczywiście, szanuję Twój wybór. proszę Cię tylko, żebyś coś poczytała, poszukała na ten temat, bo niestety wiesz tyle co utarte przekonania zasłyszane od innych ludzi. rozumiem to doskonale, bo dokładnie tak samo uważałam. na szczęście były osoby, które naprowadziły mnie na właściwy tor. dzięki temu zamiast 3 tygodni z moim psem do tej pory minęło 15 miesięcy. 15 cudownych miesięcy. i w dalszym ciągu czujemy się rewelacyjnie, chemię dostajemy co 7tygodni.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
yadira
Nowicjusz
Dołączył: 21 Mar 2013
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 21:57, 21 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Skonsultowałam się z doktorem Hildebrandem z UP we Wrocławiu, który jest onkologiem. Zobaczymy co on powie na wyniki Zmory.
Czy wystąpiły u was jakieś skutki uboczne?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SleepingSun
Gaduła
Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:33, 21 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
od samej chemii nie. naprawdę nie wiem czemu jest ona tak demonizowana - ale też tak uważałam, z tym że mój pies był w bardzo złym stanie. co chemię wracała dawna Kori. co jeden wlew to czuła się lepiej. jedyny skutek podawania chemii to uwrażliwienie układu pokarmowego, jak zjada coś niepożądanego np. surową cukinię , frytki i tym podobne to ma biegunkę. i naprawdę nie jesteśmy odosobnionym przypadkiem, psy nie reagują na chemię tak jak ludzie. one nawet nie wiedzą, że są chore. i to jest piękne. Kori uwielbia jeździć na chemię - co jest dość zabawne samo podanie chemii trwa tyle co zastrzyk (chyba, że podaje się ją do kroplówki, bądź w formie kroplówki). pewnie są psy, które na chemię reagują gorzej np. są wymioty po bądź biegunki - ale to trwa jeden, dwa dni i wcale nie musi się zdarzyć, można temu zapobiegać jeżeli taki problem występuje. ja zdecydowałam, że jeżeli Kori bardzo źle będzie się czuła po chemii to nie podamy drugiej dawki, to samo z resztą powiedziała nasza weterynarz. nic nie szkodziło mi zobaczyć (czytać, a widzieć na własnym psie to dwie różne rzeczy). a jak zobaczyłam jak mi pies po chemii odżywa to nie miałam żadnych wątpliwości. z resztą dr Hildebrand na pewno wszystko Ci wytłumaczy, jest jednym z najlepszych psich onkologów. ja tylko mogę napisać, że chemia to nie takie zło jak powszechnie się uważa, wręcz przeciwnie - pozwala psu odzyskać dawne ''ja''. chłoniak nie jest obojętny dla organizmu i na pewno nieleczony powoduje gorsze dolegliwości niż wymioty i nie najlepsze samopoczucie chwilę po podaniu leków. doktor powie Ci czy są możliwości leczenia, jeśli tak to jakie - ale ostateczna decyzja należy do Ciebie. ja tylko radzę Ci żebyś poprzeglądała wątki psiaków. są nawet takie, które całkiem udało się wyleczyć i żyją lata od podania ostatniej chemii. dobrze rozeznaj się w temacie zanim podejmiesz decyzję.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
bazylowa
Nowicjusz
Dołączył: 24 Gru 2012
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:49, 22 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Podpisuję się rękami i nogami pod tym co pisze SleepingSun, a mój pies wszystkimi czterema łapami, bo to żywy przykład na to, że chemia jest OK
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mala_czarna
Moderator
Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 10:03, 29 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Chemia nie jest ok, i nigdy nie będzie, ale to raczej kwestia tego jak organizm psa na nią zareaguje. Żaden lekarz nie podejmie się leczenia chemią, a przede wszystkim nie będzie kontynuował chemioterapii jeśli zobaczy, że pies cierpi, ma bardzo złe samopoczucie, itd., itp.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
yadira
Nowicjusz
Dołączył: 21 Mar 2013
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Wto 18:46, 09 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Trochę podtuczona Zmora. Obecnie waży ok 26,5kg.
Kulka czuje się bardzo dobrze, węzły chłonne się zmniejszyły i już nie są tak widoczne (te przy szyi). Rana po pobraniu wycinka właśnie w spokoju zarasta.
Uczymy się też nowej sztuczki, a 23 marca byłyśmy na dogtrekkingu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SleepingSun
Gaduła
Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:52, 09 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
super, że Zmora dobrze się czuje! piękna dziewczynka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Joanna
Gaduła
Dołączył: 02 Lut 2011
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zachodniopomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:53, 09 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Przecież Zmora to labradorka jest prawdziwna , jak mogła Ci się nie podobać za szczeniaczka :shock:
Co zdecydowałaś z leczeniem? Fajnie, że się odezwałaś. Piękna z niej dziewczyna
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
yadira
Nowicjusz
Dołączył: 21 Mar 2013
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 1:09, 10 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Nigdy nie lubiłam labradorów, Joanna.
Leczymy się naturalnie, między innymi amigdaliną.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Joanna
Gaduła
Dołączył: 02 Lut 2011
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zachodniopomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:31, 10 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
To ciekawe, czytałam o amigdalinie i jej antyrakowych działaniach. Napisz coś więcej , co podajesz suni i w jakich ilościach, może komuś się przyda ta wiedza
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
yadira
Nowicjusz
Dołączył: 21 Mar 2013
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 11:10, 10 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Obecnie młodą trawę jęczmienną - łyżkę dziennie
i ok 20-30 zmielonych jąder moreli.
Do tego dokupię czarci pazur i liście papai.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|