|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
monika25
Nowicjusz
Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 23:35, 03 Kwi 2013 Temat postu: Hildebrand-onkologiczna masakra |
|
|
witam
Chciałabym przestrzec wszystkich przed lekarzem weterynarii dr. Hildebrande`em, nazywającym siebie specjalista-onkologiem.Leczył psa chorego na nowotwór złośliwy.Kiedy terapia zaczęła nie przynosić pożądanych efektów bez zgody właściciela i bez poinformowania go o konsekwencjach podał psu bardzo dużą ilość chemii której ten pies nie przeżył. Kiedy w innej klinice lekarze podjęli walkę o jego życie dr Hildebrand odrzucał wszystkie telefony właściciela i odciął się od dalszego leczenia Uważam iż lekarz podejmujący leczenie onkologiczne powinien poinformować o efektach ubocznych terapii i dać możliwość wyboru- podjęcia terapii lub rezygnacji z niej. On podał lek w dawce której pies nie miał prawa przeżyć. Traktuje pacjentów jak króliki doświadczalne, i jak dany protokół nie przynosi efektów to go zmienia na inny albo zakańcza terapie właśnie w ten sposób.
Jako lekarz uważam że każdemu pacjentowi należy przedstawić możliwości leczenia i pozwolić mu na samodzielne podjęcie decyzji o intensywności terapii lub rezygnacji z niej.
Jestem oburzony postawą tego weta, jego brakiem zrozumienia i profesjonalizmu. Odradzam wszystkim korzystanie z jego usług. Żeby móc nazywać się specjalistą trzeba mieć nie tylko wiedzę ale również pokorę i odwagę do tego by umieć przyznać się do, że jeśli terapia nie skutkuje to należy ją przerwać, poinformować o tym właściciela i odpuścić a nie dobić śmiertelną ilością leków.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Joanna
Gaduła
Dołączył: 02 Lut 2011
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zachodniopomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:00, 04 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Na temat profesjonalizmu i wiedzy onkologicznej tego Pana doktora słyszałam wiele,powiem szczerze, że jak dotąd samych dobrych rzeczy, sama raz miałam "prawie przyjemność" poznać tego pana bo miał konsultować moją sunię, ale nie przyjechał do Szczecina. Natomiast nasłuchałam się wielu opinii na temat w jaki sposób pan doktor traktuje właścicieli swoich pacjentów i faktycznie nie były to pochlebne opinie. Bardzo współczuję, jak rozumiem straty psiaka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marzena&Michal&4x
Bywalec
Dołączył: 13 Paź 2014
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:07, 06 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Wiem, że wpis jest sprzed ponad roku ale myślę sobie że warto pewne wątki odświeżyć zwłaszcza że na forum pojawiają się (niestety ) nowi właściciele czworonogów z chłoniakiem
My mieszkamy na Śląsku i pytając lokalnych wetów o leczenie chłoniaka odpowiedź była tylko jedna- Dr Hildebrand.
Dr Hildebrand od tego roku przyjmuje w swojej klinice (Neovet - chyba wcześniej przyjmował tylko na klinice) wraz z dwoma innymi lekarkami dr Michalek i Dr Jelonek. Oczywiście zawsze umawiamy się na wizytę do Dr Hildebrand ale pozostałe dwie Panie znają przypadek Taby równie dobrze. W związku z odległością nie mogliśmy być w Neovecie podczas każdego "kryzysu" jaki mieliśmy u Tabuli w ostatnich dwóch tygodniach ale doktorzy z Neovetu byli zawsze dostępni pod telefonem. Także my póki co jestesmy bardzo zadowoleni. W ostatnich tygodniach wielokrotnie odwiedziliśmy Neovet, poznaliśmy wiele psiaków i wysłuchalismy historii z szczęliwymi "happy endami". Osobiście jesteśmy bardzo zadowoleni z opieki i z pewnością gdybyśmy mieszkali bliżej wszystkie pieski leczylibyśmy tam - Taba mimo wielu kroplówek/chemi jakie tam miała zawsze biegnie do gabinetu jak tylko wyskoczy z samochodu także najwyraźniej ona też czuje się tam dobrze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SleepingSun
Gaduła
Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:47, 13 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
tak to niestety, jest że na kilkadziesiąt pozytywnych przypadków, żale będą wylewać osoby, którym się nie udało...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ewa888
Uczestnik
Dołączył: 24 Lip 2014
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:32, 28 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Nie nazwalabym tego "wylewaniem żalu przez osoby, ktorym sie nie udalo.". Nie udalo sie zwierzakom. Ich opiekunowie decyduja za nich. Slyszą od onkologa, ze bez chemii - to juz tylko 6 tygodni. A chemioterapia moze dac szanse na dluzsze zycie. Oczywiscie w lepszym komforcie i jakosci. To opiekunowie chorych zwierząt pomagaja w trudnych dniach po wlewce. Oni dbaja zeby przyjaciel cokolwiek jadl, duzo pil, podają kolejne tabletki i wkluwaja sie podskornie.
I to oni przechodzą momenty zwatpienia, czy slusznie robia, znowu jadąc na kolejna porcje trucizny. Wszyscy na tym forum to znamy. I wiemy, ze podejmujemy decyzje trudną. Pozwalamy na męczenie swojego zwierzaczka i tlumaczymy sobie, ze to dla jego dobra. Bo przede wszystkim wierzymy lekarzowi, ze z nami wspólpracuje, opieramy się na jego wiedzy. To strasznie boli, gdy lekarz zawiedzie. Kiedy rozumiemy, ze to nie rak a cholerny pech, moze pospiech, rutyna, diabli wiedzą co, spowodowaly smierc przyjaciela. To nie tak mialo byc. Rozumiem gorycz i gniew opiekunów, których zwierzatko przedwczesnie przegralo....z wlasnym lekarzem. Jestem po tej samej stronie. Mojego zwierzaka leczyl tez bardzo znany onkolog. Niestety, niezbyt uważnie. Niewatpliwie w swojej praktyce ma sukcesy. Jednak dla mnie nie jest to zadna pociecha.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SleepingSun
Gaduła
Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:56, 15 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
ja to bardzo dobrze rozumiem. u Kori chłoniak zaatakował tak bardzo, że zmiany były w mózgu doprowadzając ją do ataku padaczki, z którego już nie wyszła. tydzień wcześniej kazano nam odstawić chemię, żeby móc podać doksorubicynę. szkoda, że tego Kori nie doczekała. Szkoda, że przyjeżdżając dzień w dzień do lecznicy zrobiono jej chyba wszystkie możliwe badania i taki dobry onkolog nie stwierdził tego co najbardziej oczywiste - powrotu choroby...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ewa888
Uczestnik
Dołączył: 24 Lip 2014
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:01, 15 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
SleepingSun,mam nadzieje, ze Cie nie urazilam. Gdy pisalam tego posta nie znalam jeszcze historii Kori. A potem, gdy czytalam ....ach, szkoda gadac. I jednoczesnie myslalam, ze chyba niewiele jest osob, ktore tak intensywnie szukaly ratunku, nie tylko u lekarzy, ale też samodzielnie. Ode mnie wielki szacun (jak mawial jeden z bohaterow Maslowskiej). Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|